Menu
Gildia Pióra na Patronite

MŁODOŚĆ ASTRID(recenzja filmu)

fyrfle

fyrfle

Przepięknej urody film o wczesnej młodości jednej z najwspanialszych pisarek literatury dziecięcej wyprodukowany przez Duńczyków i Szwedów. Film, który na bardzo długo zawładną naszymi myślami i emocjami. Wypełnił nas ogromnymi pokładami wzruszeń, nadziei i dobrych myśli o człowieku. Jeszcze będziemy czerpać z jego fabuły siłę do codziennego życia, do tworzenia, cierpliwości, uśmiechu ponad zniewagę, do tłumaczenia, że trzeba walczyć o swoje, ale mądrze i konsekwentnie prezentując swoje argumenty, nie zaś krzykiem, przemocą fizyczną, intrygą i kłamstwem.

Jedno z dzieci wśród życzeń urodzinowych pisze do Astrid Lindgren, że wie iż trzeba walczyć, że będzie walczyć i gotowe jest dla swoich zasad zostać samo. To ważne przesłanie tego filmu - walka o dobro, mimo sprzeciwu całego świata, który nie chce ludzi, którzy nie chcą pójść utartymi ścieżkami gwarantowanymi przez system polityczno - religijny, który jest często, a nawet przeważnie odzwierciedleniem ucisku większości lub dzisiaj wynikiem medialnej manipulacji po prostu, a prawda obiektywna i dobro ogółu zanikają na rzecz antywartości niesionych przez hedonizm i eksperymentowanie z człowieczeństwem.

To film o niepokorze, myśleniu, analizowaniu społeczeństwa i umiejętności odnalezienia swojej drogi w ludzkim świecie. Młoda Astrid już będąc nastolatką zauważa skostnienie życia, które przyszło jej wieść na szwedzkiej prowincji, zakłamanie tego systemu, który ciemięży przede wszystkim kobiety i decyduje się sprzeciwić niemu przez kpinę, żart i śmiech oraz twarde zadawanie oczywistych pytań dorosłym, które nasuwają jej się z obserwacji tego chorego zaściankowego świata, który przeżarty jest dulszczyzną i niesprawiedliwościami, który wprost jest przeciwny do Jezusowego przykazania miłości, ale jak najbardziej niestety znajduje potwierdzenie w innych momentach Biblii i Ewangelii oraz tradycji świata zdominowanego przez męski szowinistyczny punkt widzenia.

Astrid decyduje się spełniać swoje potrzeby nie oglądając się na to wszystko, decyduje się na miłość, która sprawi, że będzie musiała opuścić ten zaplątany niesprawiedliwością świat wiejski i przeniesie się do Sztokholmu, ale w obliczu samotnego macierzyństwa, to jednak nie zostaje ona do końca odrzucona, a dostaje finansowe wsparcie od rodziców i ojca dziecka, że dziecko mogło być wychowane przez opiekunkę, a ona skończyła szkołę, więc tamci ludzie nie byli źli do końca, a tylko nie potrafili przeskoczyć pewnych barier mentalnych.

Film akcentuje różnice między wielkimi miastami lat dwudziestych i trzydziestych dwudziestego stulecia w Szwecji, a prowincją, gdzie obcięcie włosów przez kobietę już było sensacją, a jej ciąża bez ślubu oznaczała praktycznie zniszczenie całej rodziny przez pastora, który de facto był tam Bogiem. Wielkie miasta akceptowały takie kobiety i były miejsce powszechnej zsyłki dziewczyn ze wsi, które zaszły w młodocianą ciążę. Na szczęście nie była jednak znana machina powszechnego mordowania dzieci nienarodzonych, którą dopiero nakręciły niestety wyzwolone kobiety, które zachłysnęły się wolnością i zobaczyły, że można żyć tylko łatwo, przyjemnie, bawiąc się i czerpiąc satysfakcję z szaleństwa próżności i możliwości jakie daje władza, nacisk społeczny i media. Skonstatowały, że tymi metodami można zmieniać społeczeństwo dowolnie i żądać najbardziej szalonych rozwiązań prawnych, zaczęły manipulować skutecznie ludzkością, która stawała się karykaturą aż w końcu przeszły same siebie kiedy zaczęły żądać możliwości manipulowania płcią w czasie życia człowieka.

W filmie jeszcze tych drastyczności nie widzimy, tutaj mamy jeszcze słuszną walkę o równouprawnienie, która o dziwo szybko przynosi skutki, bo wiejskie społeczeństwo Szwecji rozumiało opresję w jakiej żyło i źle się czuło ze swoim zakłamaniem, więc Astrid szybko mogła wrócić do domu z nieślubnym dzieckiem i nawet pójść do kościoła. Zresztą ojciec dziecka kochał ją i dziecko, ona go też, ale jej nie odpowiadała rola matki, opiekunki siedmiorga dzieci z poprzedniego małżeństwa, kapłanki domowego ogniska i trzeba przyznać, że dla świata był to słuszny wybór. Wzniosła się ponad miłość, ponad tradycję, poszła za swoim sensem, który potwierdza, że świętość, to bardzo relatywne pojęcie. Spokojnie można powiedzieć, że młodzieńcze życie Astrid Lindgren jest proroctwem Boga, które tylko przez niewielu zostało uznane i zrozumiane. Niestety niektórzy do dzisiaj nic z niej nie rozumieją i tkwią w zabobonnej wersji religii i ludzkości, a innym stała się paliwem do kolejnych "proroctw" tylko już iście szaleńcze to wystąpienia, których skutkiem jest deformowanie się ludzkości w koszmarki ideologiczne.

Zaskakuje umiarkowanie i stonowanie scenarzystek i reżyserki. Mężczyźni zostali ukazani nie jako totalne zło, jak głoszą to niektóre odłamy dzisiejszego feminizmu, tylko jako ofiary systemu, tradycji, ale nie ludzie podli. Są pracowici, pomagają na ile mogą, są czuli i wyrozumiali i najważniejsze - przełamują w końcu fale konwenansów, oporów kościelnych i hierarchii patriarchatu. Zwycięża w nich poczucie zwykłej przyzwoitości i konieczności zrównoważenia słusznych wymogów moralności chrześcijańskiej z realiami, które przynosi życie, a więc stosują się do zasady miłosierdzia po prostu.

Oczywiście widzimy pewien rodzaju paradoks, że największymi strażniczkami patriarchatu są zazwyczaj same kobiety, które wbrew sobie podporządkowują się tym chorym zasadom dyskryminującym je, a potem na zasadzie chyba odreagowania są brutalnymi wojowniczkami o utrzymanie tego poniewierczego status quo, a ich ofiarami są ich córki, które doznają od nich poniewierki, i ofiarami są synowie, którym przekazują brak szacunku do kobiet i często zwyczajne zbydlęcenie postaw. Tutaj na szczęście wszyscy są ludźmi świadomymi i rozważającymi swoje postępowanie, że ostatecznie wszystko kończy się potrzebnym postępem i nikt nie rezygnuje z dobrych zasad etyki chrześcijańskiej.

Akcji filmu towarzyszą przewspaniałe dźwięki muzyki skomponowanej do tego filmu i sprawiają, że film staje się kompletny i jeszcze bardziej cudowny, zachwycający i wzruszający. Kapitalnie muzyka oddaje dramaturgię scen dziejących się na ekranie, ich ważkość, ich piękno, wspaniałość człowieka i natury. A wisienką na całości partytury jest piosenka na koniec filmu, którą śpiewają dzieci i kobieta, a która zawiera najważniejsze przesłania twórczości Astrid Lindgren, piosenka o wspaniałej linii melodycznej, aranżacji, która jest spokojem, a potem nabiera tempa jakby to była szarża husarii, która ma roznieść w proch i pył zło, które ciągle niestety gromadzi się w człowieku, a zwyciężone jednak odradza się jak dżdżownica, której pług odciął wiele pierścieni. Może kiedyś lektura takich książek jak Astrid sprawi, że zło poskłada się na nowo już tyko w dobro, jak dobrem dla ziemi są dżdżownice.

Na koniec jeszcze o obrazie, którym przecież też jest film, To są też piękne krajobrazy Szwecji - pola, lasy, jezioro i łąki pełne mniszków, jaskrów i zieleni bujnych traw. Zachwycające miejsca, które potem autorka przeniesie na karty swoich powieści. Wreszcie te radosne sceny jakby malarskie wielkiej wielopokoleniowej rodziny, wspólnoty religijnej, życia towarzyskiego i przyjacielskiego, kolorowych ogrodów, w których bawią się matki z dziećmi. Podkreślające ten feminizm, ale feminizm, który ma zasady i nie przekracza granic, za którymi jest śmieszność i robi się niebezpiecznie.

Zapomniałbym o jeszcze czymś bardzo ważnym, czyli ano są w filmie delikatne i subtelne sceny erotyczne. Kiedyś dobry film bez takich scen i cudnej muzyki do nich nie mógł się obejść, a teraz scenarzyści i reżyserzy boją się, że zostaną odsądzeni od czci i wiary za epatowanie seksem, wmówi się im zaraz mowę nienawiści i propagowanie pornografii, co skutkuje tym, że filmy są "łyse" i mijają się z prawdą o człowieku, czyli kłamią. Niestety poprawność obyczajowa i terror tych gremiów w organizacjach świeckich i kościelnych sprawia, że scen erotycznych w filmach prawie nie ma i rzeczywiście młodzież nie uczy się romantycznej pięknej miłości od mistrzów kina, tylko klika w wyszukiwarkę XXX i dostaje spektrum pornografii. Szkoda, dlatego dziękujmy scenarzystkom, że pokazały chociaż tyle, bo jak rodzina jest wielodzietna, to dzieci przychodzą na świat w wyniku cudnych scen erotycznych dziejących się w sypialniach, na pralkach, w sadach i ogrodach, na polach, pod mendlami snopków słomy, w samochodach, w namiotach,....

Serdecznie zapraszam na ten film.

Młodość Astrid

Produkcja: Szwecja , Dania 2018r.

Reżyseria: Pernile Fischer Christensen

Scenariusz: Kim Fupz Aekeson i Pernile Fischer Christensen

W roli Astrid: Alba August

297 594 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!