Menu
Gildia Pióra na Patronite

BYŁEM NA FILMIE CZ. 7

fyrfle

fyrfle

Pojechaliśmy obejrzeć hollywoodzki film, nakręcony z tamtejszym rozmachem o kameralnej zapyziałej Irlandii. W sumie jednak można powiedzieć, że obejrzeliśmy kino irlandzkie, choć ostatecznie to bardzo globalistyczna produkcja pod zapotrzebowanie widza poprawności politycznej i otwartości obyczajowej.

Ale dla mnie ten film, to na początek serdeczne wspomnienia z kilku wyjazdów wypoczynkowych na południe Irlandii do hrabstwa Kerry, w tamtejsze góry, nad tamtejsze jeziora, do tamtej zieleni i choćby urzekających hortensji. Nigdy nie zapomnę tych zielonych pól oddzielonych tymi kamiennymi murami, które widać kiedy samolot podchodzi do lądowania w Cork. Nigdy nie zapomnę dżunglowatej flory w Parku Narodowym Killarnej. Nigdy nie zapomnę zboczy zielonych gór schodzących do zatok Oceanu Atlantyckiego. Wreszcie nie zapomnę tych owiec szwędających się po tamtejszych górskich drogach, pomalowanych kolorowymi farbami. I my tam byliśmy. Dwoje najszczęśliwszych ludzi na ziemi.

Film Martina mc Donagh został w tym roku nominowany do nagrody Oscara w dziewięciu kategoriach. My mogliśmy go obejrzeć w ramach Klubu Filmowego "URANIA' działającego przy kinie studyjnym "Janosik" w Żywcu, jednostce kultury, którą zarządza marszałek województwa śląskiego. Cieszymy się bardzo, bo jesteśmy wybrańcami fortuny. Bo ile jest powiatowych miast w Polsce, w których jest kino? Coś, co za PRL było normą w każdym miasteczku, które miało około dziesięciu tysięcy ludzi. Jedynie słuszne przemiany społeczne i gospodarcze oraz polityczne sprawiły, że dziś sale tamtych kin to supermarkety lub hurtownie. Moja druga teściowa zatem słusznie mówiła - co chciałaś, to masz. Jesteś czym chciałaś Polsko i jesteś kim chciałaś Polko.

Film opowiada przede wszystkim o maskach. Maskach, które zakładamy, aby się dostosować i żeby przykryć rynsztok naszej rzeczywistości moralnej. Jeden z bohaterów filmu postanawia zerwać z siebie swoją maskę, co musi boleć i boli oraz doprowadza do tragicznej w skutkach spirali nienawiści. Buntuje się przeciw tradycji zapyziałej Irlandii, czyli prostactwu, prymityzmowi, fasadowej religijności, przemocy systemu, zwyrodnieniu rodziny. Buntuje się przeciw dyktatowi zła przez bylejakość i wynaturzenie norm społecznych i religijnych. Tłumaczy swoim przeciwnikom, że za pięćdziesiąt lat nikt nie będzie pamiętał ich prymitywnego życia, czyli alkoholu, ciasnoty umysłowej, fałszu moralnego, a zostanie po nich to co ponadczasowe: poezja, sztuka, muzyka i tworzeniem tychże powinno być ich i jego życie, nie pielęgnowaniem prymitywnej religii, bandyckiej rodzinności i wszystkich najparszywszych grzechów, które mają miejsce na tej niewielkiej wysepce u wybrzeży Irlandii.

Prowadzący Klub Filmowy w mowie zapraszającej do seansu powiedział, że ponoć jeden z krytyków filmowych wyraził opinię, że ten film jest najbardziej polskim filmem z tych nominowanych do Oscarów w tym roku. Oczywiście ostry to sarkazm. Ale rozumiem go. Film jest przeładowany kościołem, krzyżami i Madonnami. To maski, do dywan pod którymi kryje się nasza niemoralność, polskie piekiełko, zatem chciwość, rozkład rodziny, świętoszkowatość, skąpstwo, cała galeria nałogów, pedofilia, przemoc w rodzinie, nieumiejętność prawdziwej miłości, co to nie przelicza, nie szuka zysku, nie podporządkowuje, która myśli i czyni szczęście i dobrobyt. Dodałem trzy zdjęcia na których widać wgłębienia w śniegu i głęboką dziurę w śniegu. To wilcze doły. Wykopywane tutaj na Żywiecczyźnie przeciwko ludziom, czyli właściciele ziemi kopią je aby wjeżdżali w nie kierujący kładami i zabili się. Kładowcy rozjeżdżają Beskidy, a ludzie wpadają w gniew i nie wahają się zabić.

Nie tak dawno gdzieś w rejonach Zakopanego ktoś na kładowców i krossowcow przeciągnął cienki drut tam gdzie niszczyli góry i ucięło głowę jednemu z nich. Tacy jesteśmy. Nie umiemy zrezygnować ze zła dla swojej przyszłości, co u innych rodzi gniew i zemstę.

Nie daleko mnie jedna rodzina drugiej rodzinie zabudowała wjazd do posesji. Bo mogli i chcieli się zemścić. Bo jakiś sędzia w tutejszym sądzie przyznał im ziemię nie uwzględniając potrzeb drugiej rodziny. Na domu zagrodzonej rodziny widnieje napis: sąsiad sąsiadowi. Znowu "polskość". Esencja tego zakłamania. Wszyscy w niedzielę zakładany maski, czyli idziemy na mszę z różańcem i podajemy sobie dłonie mówiąc - pokój z tobą. Rzygać się chce. I o tym ten film. Ale wielu z nas też poszło w niedzielę do kina na film o ciemiężonych sędziach i biło sędziemu Tulei brawo, nie bacząc na to, że jakiś sędzia tutaj wydał decyzję pozbawiającą ludzi dostępu do świata, a takich orzeczeń jest multum.

To film o dominacji ciasnoty umysłowej nad mądrością, nad pięknem. O tyranii kiczu i prymitywizmu nad wrażliwością i uczciwością. To film o premedytacji z jaką narzuca się ludziom cisco polo i M jak miłość, zamiast absolutnie wymagać słuchania Mozarta i oglądania obowiązkowo filmu "Powiększenie". To film o tym, że człowiek nigdy nie powinien sięgnąć po zgrzyty Zenka i on nigdy nie powinien nawet w migawce pojawić w telewizji publicznej, a moim zdaniem w żadnej telewizji i Sanah też. Zło jest tylko złem.

To film o młodym wrażliwym człowieku też, którego wszyscy nazywają głupkiem, a jest ofiarą pedofilii i przemocy ze strony zwyrodnialca ojca. Kiedy zdradza go człowiek, którego uważał za jedyną na wyspie oazę katolickiej poczciwości, to traci wiarę w jakikolwiek sens życia... Zresztą moim zdaniem to najlepiej zagrana postać spośród wszystkich kreacji w tym filmie, które wszystkie są ucztą dla oczu i emocji widza. Zbiorowe mistrzostwo kunsztu aktorskiego.

To film o tym, że ludzie mądrzy, wrażliwi i serdeczni nie mają czego szukać na irlandzkich, czy polskich wsiach. To moje spostrzeżenie. Kto chce się rozwijać, korzystać z życia, z nowoczesności i kultury, ten, uważam, winien jest sobie i swoim dzieciom, aby stąd wyjechać i nie wspierać tej zapyziałej cuchnącej zaściankowości. Oczywiście musi być świadomym niebezpeczeństw, bo szeroko pojęty lemingrad też niesie zniewolenia.

Człowiek od zawsze ma w sobie w każdym momencie swojego życia żądzę władzy i podporządkowania sobie drugiego człowieka, wykorzystania go w sposób podły i okrutny, wreszcie dąży do całkowitego zniewolenia we wszystkim. I o tym ten film. Zatem jak parę lat temu mówił na rekolekcjach filmowych dominikanin Tomasz Rojek - nie było, nie jest i nie będzie łatwo. Raczej ciężko. Szykujcie się na walkę.

Ten film, to dla mnie przede wszystkim wielki malarski fresk - hołd pędzlem kamery dla Irlandii, Irlandczyków i ich cudownego kraju pod względem piękna tamtejszej natury. Wiem. Byłem

Widziałem. To moje zwycięstwo. Nikt mi tego już nigdy nie odbierze. Zaniosę tamte dni, tamte wieczory, tamte noce na wokandę sądu ostatecznego nimi zasłużę na Miłosierdzie.
Warto ten film obejrzeć. Warto po seansie z kimś porozmawiać spokojnie. Rozwazając poszczególne postacie. Ich wzajemne relacje. Symbole. Rozważając kościół katolicki, prawosławny, protestancki, buddyzm , sziwizm i tysiące innych, aż po systemy filozoficzne. Może wyhamujemy trochę nasze pierwotne zwierzęce instynkty, bo tak naprawdę okazuje się, że wszystkie te wymienione systemy wartości jakości nie czynią. Są maskami dla działania zła. I zrobi się w nas miejsce na Mozarta, na przysięgę Hipokratesa, na "Jeżycjadę" zamiast norweskich kryminałów, na skoncentrowanie się na żonie zamiast na lidze mistrzów.

DUCHY INISHERIN - scenariusz i reżyseria Martin mc Donagh

297 745 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!