Menu
Gildia Pióra na Patronite

Nim zatańczę z Muzą, spojrzę w oczy czrnoziemowi.

Niedziela z wiadomych przyczyn, to nie najlepszy dzień na Nadzieję - byt samoistny, pochodzący od Boga, będący Jego cnotą fundamentalną. U mnie z nadzieją było tak, że umierała miłość, a kiedy umierała miłość, to wygasała wiara w sens życia, co prowadziło do stanów myślowych przedtragicznych, gdzie ocierałem się o samozagładę. Jednak wszystko wróciło na piedestały piękna, dobra, a to za sprawą właśnie moim zdaniem nadziei, która w nas trwa mimo nas samych i powoli któtych układa sobie według swoich celów, którymi są dwie pozostałe cnoty - miłość i wiara. Jej moc trwająca wiecznie w połączeniu ze Źródłem sprawia, że chcąc nie chcąc życie nasze, nagle, zaczyna istnieć jako cud. Przychodzi do nas , miłość, a gdy ta już w nas się z powrotem rozmieszka w szczęściu i radości, to wtedy te dwie cnoty stają się ponowną podwaliną do przywrócenia nas wierze. Nadzieja, miłość, wiara, cud - powiecie co ty pleciesz, a ja odpowiem nieco niepokornie - prorokom też raczej nikt nie uwierzył, więc nie będę udowadniał, że to co piszę nie jest wielbłądem. Kto mnie zna ten wie, kto mnie czyta też wie - napiszę tylko tyle - reszta - to samo co mnie spotkało, jest też w was i dla was.

297 734 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!