Menu
Gildia Pióra na Patronite

O bolączkach psychicznych.

.Rodia

.Rodia

Nie będę pisał o cierpieniu fizycznym. Receptory - impuls - rozeznanie, bo SCN9A, jest po to by uczyć, chronić etc. Wszelakie psychiczne udręki, to na swój sposób komfort spadania. Czemu komfort? O tym napiszę zaraz. Skupmy się na początkach. Ból psychiczny na swój sposób jest konfrontacją oczekiwań z rzeczywistością. Oczekujemy zrozumienia i wyrozumiałości, a otrzymujemy ostrację społeczną. Oczekujemy od siebie tego czego winniśmy oczekiwać, przez co każda porażka zdaje się być porażką osobistą. Powinniśmy - bo społeczeństwo..., bo kultura..., bo przeczytałem/tałam, że biblia mówi, zarasutra mówi, poradnik szczęścia..., bo oglądałem film o tym że - i taki też chce być etc etc. Owszem, oczekiwania są jak najbardziej istotne i nie można ich lekceważyć, jednakże ich ciężar należy miarkować proporcjonalnie do możliwości. Nie ma co się kłócić w kwestii społecznej akceptacji - wszyscy jej potrzebujemy. W końcu nasza osobowość składa się z względnie trwałych interakcji z otoczeniem. Zatem nasze "Ja" bez udziału drugiego człowieka, nie jest w stanie samoistnie stworzyć w sobie zdrowych relacji w sobie. Brak wewnętrznych dysonansów jest brakiem rozwoju. To co się nie kłóci, nie dąży do prawdy, rozwoju, równowagi. Są dwa rodzaje kłótni; dążąca do upustu emocjonalnego, wewnętrznego oraz walcząca o to, co na swój sposób w nas trwałe. O idee, wartości, sposoby bycia i wszystko co związane z naszym - w jakiś sposób właściwym - systemem radzenia sobie jako jednostka w społeczeństwie.

Cierpimy z różnych powodów. Jednak są dwie względnie stałe zasady cierpienia.Jedna mówi, że moje oczekiwania, to cudze obietnice;zaś druga, że stać mnie na dużo więcej, niż w rzeczywistości mogę. W pierwszym przypadku doznajemy zawodu z tego co poza nami. Nie tyle nie potrafimy czegoś pojąć - pojąć tego dlaczego zostaliśmy odrzuceni -, nie chcemy tego rozumieć. Posługujemy się heurystyką afektu, mianowicie jedynie adekwatnie do sytuacji wyrzucamy, bądź dusimy w sobie emocjonalny gniew, emocjonalną pustkę, emocjonalne niespełnienie..., jak również doczepione do nich myśli, które okazały się grochem o ścianę rzuconym. Tor lotu był wysoki, ale wartość okazała się nieznaczna, bądź po prostu nic nie znacząca. Dlaczego mówię tutaj o jedynie adekwatnym podejściu? Jedynie - gdyż niecałkowite - poprawne, ale nie celujące. Właściwym podejściem jest racjonalizacja, czyli próba wyjaśnienia i zrozumienia zaistniałej sytuacji, która dąży do wyciągnięcia wniosków i pogodzenia się z tym co było. Niestety mało kiedy z takich możliwości korzystamy, a to właśnie kontemplacja prawdy pozwala odciąć od nas zbędny emocjonalny bagaż. Nie korzystamy, bo na swój sposób pozytywne i negatywne emocje smakują tak samo. Uciekają od rutyny psychicznej. Bal wszystkich świętych emocji, i tych potępionych cały czas pozostaje balem. Psyche się bawi, a ty masz czas na marnowanie go. Kontemplacja niestety nie smakuje na starcie tak wspaniale. Mało kto, myślę że mniej niż "mało kto" po tym jak zostaje rzucony przez bliską mu osobę zastanawia się nad sensem tego związku. Nad tym c było prawdziwe, a co jedynie iluzją. Tak samo przy odrzuceniu społecznym. Trudno nam pojąć, że niekoniecznie jesteśmy na tyle atrakcyjni z tym kim jesteśmy, by dostać się do każdego grona. Nasza wrodzona iluzja wyjątkowości, ma niedosyt. Któż wtedy zastanawia się nad nią, a nie nad tym jaki los oraz jacy to ludzie są dla nas niesprawiedliwi. Jeżeli mowa o sprawiedliwości istniał by taka w świecie ludzi identycznych, a to z kolei nie pozwoliło by na różnice, które nadają życiu dynamiki.
Pozwalanie sobie na odczuwanie przykrych emocji, jest komfortem psychicznym. Łatwo przychodzi człowiekowi bierna postawa, nawet względem samego siebie. Brak ambicji, celów, wymagań sobie stawianych rzuca jednostkę na kolana. Jeżeli nie jesteśmy w stanie zapanować nad sobą, nie będziemy skutecznie i właściwie panować nad tym co nas otacza. Panować, w sensie "nie być niewolnikiem". W pewnym sensie - dość pewnym - jest to rodzaj bycia panem. Ja zazwyczaj, gdy kusi mnie na emocjonalną wycieczkę na dno, staram się na starcie zrozumieć, gdzie dokładnie leży ten ból. Jaki to neuron, jaka część skóry. Gdzie mieści się niefizyczne cierpienie w fizycznym ciele, bo jeżeli nigdzie, to nie powinno zaistnieć. Widocznie, gdy głowa pęka, pęka z niedosytu emocjonalnego. Może jest chętna się napić, zapalić, znienawidzić coś/kogoś; bo w końcu nienawiść to darzenie emocjami równie silnymi co w przypadku miłostki. Siła ta sama, tylko inny kierunek. Często myślę, jak przyjemnie byłoby pozwolić sobie na popadanie w tak zwaną depresję - syndrom masochizmu psychicznego. Spadanie w końcu też może być wysokich lotów. Słowo depresja nałożone na jednostkę, jest przyzwoleniem na bycie słabym, tak jak kalectwo na nieuprawianie sportu. Depresja pozwala nie wymagać od siebie tego, co jest zawsze w naszym zasięgu. Ktoś zapyta;
- Idziesz z nami na spacer?
- Nie, nie mam siły. Innym razem. - a w myślach takowy sens, iż dzisiaj spędzę czas, na wybiórczym oku, które będzie rozpatrywać życie w czarnych kategoriach. by móc kontynuować swoje zawzięte immanentne lenistwo. Odmawianie, jest istotną cechą, ale mowa tu o odmawianiu tego, co nieprzychylne dla zdrowia. Odmawianie sobie aktywnego udziału w życiu, jest samobójstwem z opóźnionym zapłonem.
Tak naprawdę, tylko próba racjonalnego zrozumienia przykrych dla nas sytuacji jest właściwa i często rozwijająca. Nigdy nie będziemy w stanie odpowiedzieć na pytanie "co do kogoś czuję?" - trochę jak próbować ślepemu (niewidomemu), opisać kolory. Niektóre pytania, wymagają nietypowych form odpowiedzi. Jednak, można zostawić ten dział naszej emocjonalności - to jej pole do popisu -, zaś samemu zadać sobie pytanie; - co o tym myślę? jak to wyglądało i jak ma wyglądać? jaki to ma sens? Powinniśmy unikać heurystyki afektu w przypadku silnych emocji. Służą one do zrozumienia pojmowania trudnych myśli, w przypadku emocji, gdzie nie można rozkładać czegoś na czynniki pierwsze - nie powinny mieć racji bytu.
Zwijanie z bólu rozwija. Owszem, jednak jedynie w kwestiach czysto rozumowych. Reszta może śmiało iść do lamusa. Człowiek nie może pozwolić sobie na ciągłą rozpacz. Ja na przykład patrzę w kategoriach, że życie to nie cierpienie, a pasmo ciągłego rozwoju. Nie ma dymu bez ognia. Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Polecam próbować czasem w przykrych dla nas sytuacjach, nie zagłębiać się w rozpaczy, a spróbować zrozumieć, dlaczego tak właśnie się stało. Co było właściwie, a gdzie leżały błędy. Ból fizyczny uczy nas ostrożności, czemuż psychiczny nie miałby czynić tego samego. Nic nie jest bez przyczyny, choć przyczyny - następstwa - często nie mają ze sobą wiele wspólnego.

14 211 wyświetleń
276 tekstów
32 obserwujących
  • .Rodia

    30 August 2014, 21:57

    nie jestem aż tak górnolotny
    by pisać więcej, niż tyle by wypełnić swój wolny czas
    każdy powinien pisać dla siebie - ma to więcej sensu, niż próba przetłumaczenia komuś czegokolwiek

  • .Rodia

    30 August 2014, 21:40

    niby o czym mam napisać?

    nie interesuje mnie zdrowie ludzkości, ale jej rozwój
    cel jest wśródśrodowiskowy wdl.- maciawellego

  • .Rodia

    29 August 2014, 15:58

    aha
    rozumiem że zdrowie psych jest potrzebne nam wszystkim [;

  • .Rodia

    29 August 2014, 15:21

    tak zazwyczaj jest
    zarazem wydaje się człowiekowi że ból czyni go wyjątkowym

    człowiek to fizjologia i lęk, nic więc dziwnego, iż pozwala sobie na znajome uczucie bólu w biernej obawie przed tym nieznanym

  • No_One_

    29 August 2014, 15:09


    Czasem trzymamy się bólu kurczowo, pielęgnujemy go w sobie,
    bo to jedyne, co naprawdę znamy.
    Iluzja bezpieczeństwa.