Menu
Gildia Pióra na Patronite

"WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ"

fyrfle

fyrfle

Matka Teresa z Kalkuty też sprzedawała się dla swoich podopiecznych przez sprytne i mądre zabiegi public relations. Gdyby nie ta medialna mądra sprzedaż, to pewnie nie pomogłaby ani jednemu trędowatemu w Kalkucie. Siedząc z dłońmi złożonymi w gest modlitewny i tylko modląc się, to pewnie szybko musiałaby wyjechać z Indii. Mało tego. Ona jeszcze bardzo umiejętnie i subtelnie sprzedawała Boga, miłosierdzie, kościół katolicki, a za całokształt czynionego przez tą sprzedaż dobra dostawała pieniądze, wsparcie moralne i parasol ochronny dla swoich działań na ziemi co tu ukrywać religijnego, kulturowego i mentalnego wroga.

Bardzo niebezpiecznym synonimem sprzedaży jest dzisiaj wszelkie poświęcenie. Namawia się nas, abyśmy dla pieniędzy, kariery czy sakramentu porzucili to co naprawdę potrzebujemy, a więc rodzinę, przyjaciół, czas,zdrowie, hobby, upodobania, przyzwyczajenia, wszelką wolność zawartą w dwóch literach stanowiących JA. Z biegiem lat na szczęście szybko odkrywamy, że daliśmy wszystko w zamian dostając nic. Można to przeżyć i odrzucić, żeby w końcu być tylko sobą.

Kapłani wszelkich religii w każdej minucie za pieniądze i przywileje oraz władzę sprzedają swoich Bogów, święte prawdy i przede wszystkim miłość. Zyskują jeszcze od rządzących ogromne niekontrolowane prawo do manipulacji człowiekiem, z którego skrzętnie do wielkiego bólu swoich owieczek korzystają.

Idziemy do kościoła i za każdy, ale to każdy element wiary musimy zapłacić, a nawet jak nie musimy, to płacimy, co jest pokłosiem akapitu napisanego wyżej. Zamiast być wiernym Bogu i w cichości serca modlić się do niego, to my idziemy do świątyń, gdzie sprzedajemy tego Boga i jeszcze o paradoksie płacimy za to panom i paniom kapłanom. Sprzedajemy tam naszą wolność, zdrowy rozsądek, mądrość, trzeźwość umysłu. Sprzedajemy za mgliste obietnice i poczucie gorszości oraz winy.

Podoba mi się uczciwość w tym względzie pisarzy. Sprzedają za pieniądze swoje życie, życie bliskich i nie tylko, ale oni mówią, że ich twórczość to sprzedaż życia człowieczego. Obnażają siebie, w zamian dostają spore pieniądze lub tylko poklask, bez którego pisanie nie ma sensu, a czasem najmilszym jest im święte oburzenie świętojebliwych. Widząc milczenie pod tekstem, też wiedzą, że dostali swoją zapłatę, wewnętrzne poczucie trafienia w serce zła, którego odpowiedzią jest przemilczanie piszącego, a więc powiedzenie swoim, że o czym się nie mówi, to tego nie ma.

Ludzie władzy cywilnej i religijnej budują w nas mury, kajdany, dyby, łańcuchy z norm, zasad, prawd, dogmatów, świętości, sakramentów, praw i tak dalej. Potem wmawiają nam, że kto chce to zło z siebie zrzucić, to sprzedaje się, to jest zdrajcą, zaprzańcem, odszczepieńcem, czarną owcą, a każdy po prostu w życiu idzie po swoje i powinien to co jego pójść swoją drogą, nie licząc się z okowami , którymi chcą przy sobie zatrzymać go inni.

Dzisiaj nasza władza sprzedaje pracowitość, uczciwość, kompetencje, czy jasność zasad w przetargach, konkursach na stanowiska, kryteria awansu za klanowe przywileje dla swoich: rodziny, kolegów, partyjnych kacyków etc. Jeszcze oczywiście sprzedaje się za przeróżne formy łapówek. Się sprzedaje i uczciwość funkcjonowania społeczeństwa, urzędów, jeszcze korumpują się wzajem z władzą kościelną.

Historycy sprzedają prawdę o PRL i LWP dla władzy. Wymyślają teraz prawdy o tak zwanych niezłomnych, nie piszą o polityce wszelkich polskich władz na szeroko pojętych Kresach Rzeczypospolitej, która doprowadził do nienawiści Polaków przez rdzenną ludność. Sprzedają prawdę historyczną za stołki, publikację i mit uczestnictwa w polityce historycznej, czyli sianie propagandy, robienie sieczki ludziom z mózgów.

Wczoraj napisałem, moim zdaniem, znakomity tekst - List do K, pod którym nie pojawił się żaden wpis, żaden znaczek bytności, bo napisałem, że Niemcy stwarzają Polakom lepsze warunki do nauki i pracy u siebie, niż Polacy Polakom w Polsce, bo Polacy są naprawdę wredni i źli wobec siebie, że wielu z nas ucieka stąd. Czuję się sprzedany za święty spokój, za uczestnictwo w towarzystwie wzajemnej adoracji bez prawdziwej dyskusji o pisaniu i szczerej dyskusji o Polsce i Polakach.

Sprzedajemy wszystko, czy raczej przechodzimy do następnych etapów własnej wolności i rozwoju? Przyjaciele w pewnym momencie życia nie nadążają, małżonkowie też. Zostają więc z tyłu nas z pozwami od adwokatów i z ci pierwsi z możliwością napisania wyciskacza łez o porzuceniu. Cóż. Tak samo jest z Bogiem. Jak serwują nam go jako cierpienie, to jest niestrawny i zostawiamy go w konfesjonale w raz z ostatnimi zdrowaśkami pokuty.

Mirosław

297 594 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!