27 czerwca 2023 roku, godz. 19:32 2,3°C

Miłość stosowana -Hybristofilia

Mariusz Trynkiewicz urodził się 10 kwietnia 1962 w Piotrkowie Trybunalskim. 1 września 1984 podjął pracę w Szkole Podstawowej nr 11, prowadząc zajęcia praktyczno-techniczne dla chłopców z klas V–VIII, a także koło fotograficzne i szkolne koło strzeleckie. W 1986 roku odrzucono jego pracę magisterską przez błędy w maszynopisie. 10 grudnia tego roku rozpoczął służbę wojskową. W czasie odbywania służby wojskowej porwał i wykorzystał seksualnie chłopca ze szkoły podstawowej, za co sąd wojskowy skazał go na karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Kilka tygodni po uprawomocnieniu się wyroku dopuścił się molestowania seksualnego 12-letniego chłopca i otrzymał kolejną karę – 1,5 roku pozbawienia wolności. Odwieszono mu również poprzedni wyrok, co zwiększyło karę do 2,5 roku. W czasie przerwy w odbywaniu kary, udzielonej w celu opieki nad chorą matką, 4 lipca 1988 zwabił do swojego mieszkania przypadkowo spotkanego, 13-letniego Wojciecha Pryczka, którego molestował, a następnie udusił. Ciało ofiary zakopał w lesie.

29 lipca 1988 roku, w podobnych okolicznościach, zwabił do swojego mieszkania i zabił nożem trzech chłopców: 11-letniego Tomasza Łojka oraz 12-letnich Artura Kawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka. Ciała wszystkich ofiar po kilku dniach wywiózł do lasu i podpalił.
W czasie procesu sądowego biegli psychiatrzy orzekli, że Mariusz Trynkiewicz był poczytalny w chwili popełniania czynu, jego zachowanie znamionował sadyzm oraz realizowanie popędu seksualnego. Ponadto stwierdzono, że ma wysoki iloraz inteligencji (IQ=121). 29 września 1989 roku, wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim, został czterokrotnie skazany na karę śmierci – za każde zabójstwo z osobna i pozbawienie praw publicznych na zawsze. W wyniku amnestii z 7 grudnia 1989 roku wyrok został zmieniony na karę 25 lat pozbawienia wolności.
W więzieniu dostaje wiele listów od zakochanych w nim kobiet. Tak poznał żonę, z którą wziął ślub w 2015r. Jego małżonka na prośbę córki ukrywa się przed mediami. Zdaniem Justyny Kopińskiej, która opublikowała wywiad z żoną Trynkiewicza w książce pt "Polska odwraca oczy", jest to bardzo atrakcyjna kobieta, która "mogłaby mieć każdego mężczyznę". Pracuje w jednej z warszawskich korporacji. Mariusz rozmawia z żoną pięć razy dziennie. Dzwoni do niej o stałych porach: 8:10, 13:20, 17, 19, 20:30. Mówią sobie nawet, o której porze chodzą na siku. Mąż doradza jej w kwestii wychowania nastoletniej córki z pierwszego małżeństwa. Jej największym marzeniem jest, żeby Trynkiewicz wyszedł w końcu z ośrodka. Chciałaby wziąć z nim ślub kościelny i udać się w podróż poślubną do lasu, gdzie zamordował chłopców. To miejsce kojarzy się jej tylko z dzieciństwem męża.
Jednak na tym jej plany się nie kończą. Jej największym pragnieniem jest kolejne dziecko, które wychowa razem z ukochanym.

Kilka jej wypowiedzi o mężu, które najlepiej opisują tę relację:

"Gdy po raz pierwszy czytałam list od Mariusza, poczułam takie ciepło, jakby ktoś wrzątek na papier wylał i zanurzył mnie w cichym i spokojnym śnie - Ten spokój czuć w nim cały czas - gdy maluje, nuci, rozmawia. Najpierw poznała go moja przyjaciółka, socjolog, która badała przestępców skazanych wcześniej na karę śmierci. Zrobił na niej ogromne wrażenie. Gdy mówiła, że jest delikatny, inteligentny i ma takie przenikliwe erotycznie spojrzenie, poczułam dreszcz. Zauważyłam, że jej się spodobał. Mówiła, że dawno nie spotkała mężczyzny, który słucha całym sobą i zależy mu na drugiej osobie.(...)"

"Mariusz pomaga mi w wychowaniu córki, bo był nauczycielem i świetnie zna się na dzieciach."

"Mariusz nie jest psychopatą, ludzie nie biorą pod uwagę, że po pierwsze, te zabójstwa były dawno, a po drugie, nie wiadomo, kim obecnie byłyby te dzieci. Może wyrosłyby na zabójców lub złodziei. Kto włóczy się samotnie przy rzece w wieku kilkunastu lat? To jest dopiero brak odpowiedzialności! (...) Mariusz tych chłopców nie ciągnął na siłę do mieszkania. Obiecał im, że postrzelają z wiatrówki. Więc oczywiście w pierwszym odruchu mogli się zgodzić, ale później przeszli długi odcinek drogi. Mieli czas, aby ochłonąć, zastanowić się i uciec. Nie zrobili tego. To była ich decyzja, że nie żyją."

"Uwielbiam, gdy u niego jestem, a Mariusz całuje mnie w czółko. On jest teraz takim grubaskiem, więc ma trochę niezdarne ruchy, które mnie rozczulają. Dużo mnie przytula, gładzi po włosach. Mówi, że jestem jego aniołem, cudem i nigdy nie myślał, że spotka go takie szczęście. W listach rysuje dla mnie pocałunki, pisze bajki o Kubusiu i Zosi, które tak naprawdę pokazują nasz związek. Niedawno Kubuś się objadł i bolał go brzuch. To było wtedy, gdy zawiozłam Mariuszowi jego ulubiony serniczek. Nigdy nie byłam przez nikogo tak kochana. Zanim poznałam Mariusza, miałam pustkę w duszy, której nic nie potrafiło zapełnić. Teraz jestem bezpieczna"

Tutaj pojawią się opinie do tekstu autorstwa szpiek, gdy tylko ktoś skomentuje tekst wyświetlony na tej stronie.