Menu
Gildia Pióra na Patronite

Weno, kochana moja!

CzerwonaJakKrew

CzerwonaJakKrew

Kiedy snułam się po domu w mej kochanej pasiastej piżamie, rozciągniętym swetrze i ukochanych kapciach w uroczym, artystycznym nieładzie na mojej cennej głowie o dwunastej w południe, myśląc o tym, że brak mi pomysłów i użalając się nad mym ciężkim losem początkującej pisarki, stwierdziłam, że już chyba nigdy nie wezmę kochanego pióra do ręki, czy może nie zasiądę przed komputerem i nie wystukam na klawiaturze choćby jednego słowa. Na skraju załamania nerwowego pochłaniałam kolejną tabliczkę czekolady i bliska łez błagałam o szybkie zakończenie wakacji, tego bezowocnego okresu dla nas, wielkich artystów! Bo ja, biedna dziewczyna nie mam pomysłów, bo przecież są wakacje, nic się nie dzieje, nie muszę nic robić, leżeć na kanapie i delektować się kolejną minutą beznadziejnej nudy. Bo ja pracowałam przez całe dziesięć miesięcy, więc mam czas na relaks i wypoczynek, a jednak chciałabym coś napisać. Jakiś bestseller, który sprzeda się w milionach egzemplarzy, oryginalną książkę albo błyskotliwy felieton. Jakaż ja jestem biedna, jakaż ja jestem smutna i eeech... nic, tylko usiąść i zacząć płakać.
Ale pewnego dnia usiadłam i jakby nigdy nic, zaczęłam pisać. Słowa płynęły, a ja pisałam z szybkością stu słów na minutę. Komponowałam, a słowa były moim życiem, oddychałam literami. Nareszcie napisałam cokolwiek, ale gdy kolejnego dnia zasiadłam do komputera i napisałam kolejny wspaniale wspaniały, nie znający swej wspaniałości tekst, wpadłam w euforię i odprawiłam swój rytualny taniec szczęścia i radości...
Mówi się, że wakacje to ciężki okres dla pisarza. Że brak weny, że brak pomysłów, że brak planu, że brak koncepcji. Siedzimy na fotelach, parapetach, wpatrując się w krajobrazy naszych wakacyjnych celów, podczas wędrówek głowimy się nad kolejnymi pomysłami, a raczej zadręczamy ich brakiem, pływając w morzu, opalając się pod osłoną żarzącego słońca składamy modlitwy do Weny. Uwielbiamy wmawiać sobie przeróżne rzeczy? A może to jednak prawda? Może to wakacje mają taki zły wpływ na naszą twórczość? Ale pomyślmy... Wakacje to normalny czas, ewentualnie z większą ilością lenistwa, ale w zupełności normalny. Dni mijają tak samo szybko, czas płynie tak samo nieubłaganie, a my jesteśmy tymi samymi ludźmi. Wszystko takie same, a my tylko wmawiamy sobie brak pomysłów i obrażamy się na nasze zeszyty, pióra i komputery. Nasze artystyczne duszyczki mają lepsze i gorsze dni, gorsze i lepsze okresy, ale musimy się usprawiedliwić. Usprawiedliwieniem są wakacje, które sobie wmawiamy. Wmówiłam sobie wakacyjny brak weny i nie pisałam przez miesiąc. Pewnego dnia, przeprosiłam pióro, złożyłam mu pokłon, osuszyłam łzy chusteczką w kropeczki i zaczęłam recytować hymn na jego cześć.
Przebaczyło... Bo siła autosugestii nie zna granic...

11 833 wyświetlenia
154 teksty
31 obserwujących
  • koala

    22 August 2012, 19:49

    mam identycznie
    i tak samo wmawiam sobie, że wakacje "odbierają mi twórczość"
    ale mimo to tez wrociłam do mojego długopisu i spowrotem piszę.. chyba rzeczywiście wmawiamy sobie niektóre rzeczy. ;)

    dla chcącego nic trudnego ! nie sądzicie? hehe :)

  • CzerwonaJakKrew

    22 August 2012, 10:40

    Wilczku: Błędów pewnie, co nie miara, choćby to zdanie "tasiemiec"… :) Dziękuję za zostawienie śladu po sobie… By tak mi się chciało pisać, jak mi się nie chce…. Ale już pogodzona z moim ciężkim losem, próbuję trochę myśleć…

    Nieważne: Nie ma za co przepraszać… :)) Nawet nie wiesz, ile optymizmu posiadają w sobie Twoje komentarze… Ja również życzę weny i setek pomysłów…

  • niewazne

    22 August 2012, 08:40

    Droga Czerwona.
    MAM TO SAMO!!!!!!!!!!!!
    Przepraszam, musiałam dać upust tym słowom, bo MAM TO SAMO, usprawiedliwiam się, dosyć infantylnie zresztą, że są wakacje, że to wyraz lenistwa, ten mój brak weny. Ale gdzieś w głębi wiem, że przecież mogłam tyle zrobić, tyle rzeczy napisać, że było tyle okazji! Tylko patrzę na nie z przymrużeniem oka i to jest właśnie mój błąd.
    Mam jedynie nadzieję, że ten stan minie i u mnie, i u Ciebie. Cieszę się, że ze swoim piórem doszliście do kompromisu, bo z niecierpliwością czekam na owoce waszej współpracy.
    Pozdrawiam i życzę pana Weny siedzącego na twoim łóżku pod poduszką :)

  • WilceeQ`

    22 August 2012, 01:27

    Jakoś przeoczyłam błędy (skubane się poukrywały zapewne) za to, za drugim podejściem co prawda, wróciłam do tekstu i połknęłam go na raz krzywo się uśmiechając i potakując. Oj tak, ileż to pyszczy się na wenę, że nie przychodzi, ucieka, że bez niej się nie da a szkoda, że i pomyśleć się chwilę nad niczym nie chce ;)

    Pozdrawiam
    W.

  • CzerwonaJakKrew

    21 August 2012, 21:20

    Ojej, rzeczywiście… Wyszedł mi jakiś tasiemiec… Ale nie mam pojęcia, jak je zmienić…
    Dziękuję za cenną opinię i poświęcony czas…