Menu
Gildia Pióra na Patronite

Syndrom narodowej mądrości...

CzerwonaJakKrew

CzerwonaJakKrew

Kiedy ostatnio spędzałam wakacje wśród osób z różnych krajów i różnych narodowości, jeden z moich kolegów poprosił mnie o kilka słów o Polsce... Oczywiście, poczęłam wychwalać nasz kraj, naszą piękną stolicę, nowe drogi, no i oczywiście, zachwycać się każdą cegłą, każdym milimetrem asfaltu na jezdniach i betonu na kamienicach.

Ale gdy pojawiło się pytanie o moich rodaków... Wypowiedziałam tylko kilka słów, które brzmiały mniej więcej tak: „Polacy? Polacy...aaaa...no to są, są... Mówią po polsku...”
Wpadłam w przerażenie i zaczęłam gorączkowo analizować każdą wiadomość o nas, by wypowiedzieć jakąkolwiek pozytywną opinię o moich rodakach. A w głowie pustka... Przeraźliwie przeraźliwa pusta pustka. Czy ja naprawdę mam tak złe mniemanie o nas?
Gdy przez twarz mojego kolegi Hiszpana zresztą(który nie szczędził swojemu narodowi komplementów, a raczej wpadał w samozachwyt) przebiegł nieznaczny cień, po czym zaczął patrzeć na zegarek, wypaliłam, że uwielbiamy marudzić.... Marudzić?
Tak, marudzimy na temat wszystkiego: że nie mamy pieniędzy, albo mamy ich za dużo, że jesteśmy samotni, albo mamy za wiele przyjaciół, że jesteśmy zbyt chudzi, zbyt wysocy, że nie mamy pracy, albo nie wiemy, co ze sobą zrobić z nadmiaru obowiązków. Noo, i zaczęło się... Potok słów wypłynął z mych ust.Polacy są nieuprzejmi, niemili, niezadowoleni z życia, wieczni malkontenci.
Boję się przejść przez ulicę, by żaden samochód mnie nie przejechał oraz uśmiechnąć się do drugiego człowieka, idącego ulicą. Bo gdy obdarzam kogoś uśmiechem, od razu ludziom przychodzi na myśl, że albo właśnie uciekłam ze szpitala psychiatrycznego i cieszę się, jak co najmniej niemądra osoba, albo śmieję się z nich, ponieważ właśnie wypowiedziałam jakąś wspaniałą uwagę na temat tych niemodnych spodni, które ma na sobie.
Kiedy Polak dostaje wysoko opłacaną pracę na wymarzonym stanowisku, przez pierwsze dwie minuty skacze z radości, by później zacząć zamartwiać się ilością obowiązków, jaka jemu przypadnie. Decyduje, że jednak to go przerasta i szybko rezygnuje.
Kiedy poczuje się przez chwilę szczęśliwy, szybko wypiera tę myśl ze swojego umysłu, bo przecież zaraz nastąpi koniec świata albo przy okazji wpadnie pod samochód.
Gdy pójdzie do lekarza, a ten wystawi mu diagnozę, oczywiście, że on nie ma prawa mieć racji! Bo to Polak przecież jest specjalistą we wszystkich dziedzinach i zna się na wszystkim najlepiej, a lekarz to kolejny idiota, który wmawia mu chorobę albo każe zacząć o siebie dbać.
Jesteśmy urodzonymi pesymistami, narzekającymi na wszystko... Nasz sport narodowy to marudzenie, a nasze życia są skazane na niepowodzenie. Po moim płomiennym przemówieniu na temat moich rodaków, mój kolega zrobił przerażoną minę i zaczął głośno zastanawiać się, czy wytrzyma ze mną chociaż tydzień. Zaczęłam wszystko odwoływać, ale w umyśle pozostało to widmo prawdy o Polakach. Wpadłam w histerię i do dziś zaczynam martwić się o siebie samą. Bo chyba jeszcze nie zapadłam na naszą narodową chorobę?

11 832 wyświetlenia
154 teksty
31 obserwujących
  • CzerwonaJakKrew

    28 August 2012, 19:33

    Dziękuję Ci, Kamilu, za przeczytanie… Z całego serca życzę Ci jednak zdrowia i życia, jak najdalej od tej choroby… :)

    Pozdrawiam...

  • Describe.CassoPhei

    28 August 2012, 14:00

    Auć... zabolało.
    Tym bardziej że ten opis pasuję do mojego otoczenia.
    Może jeszcze nie rodziny i bliskich, ale do osób "z widzenia"

    No cóż mogę powiedzieć,
    pesymizmu się nie wyzbędę
    ale mam nadzieję że też
    nie złapię tej straszliwej choroby.

  • CzerwonaJakKrew

    28 August 2012, 12:58

    Ariadno: Dziękuję za poświęconą chwilkę... Tak, też mam taką nadzieję... I na pewno są... Gdzieśtam... :)

  • ~ Ariadna ~

    28 August 2012, 10:52

    Hmm... Poniekąd zgodzę się z Tobą, że niestety większość ludzi pasuje do tego opisu.
    Ale myślę i mam nadzieję, że są jeszcze gdzieś tam mili i życzliwi Polacy :)
    A co do tekstu, to podobał mi się, czekam na więcej :D

  • CzerwonaJakKrew

    27 August 2012, 22:36

    Dziękuję Wam za poświęconą chwilkę… I za pozostawienie śladu.
    Albercie: Wyjątki potwierdzają regułę… :)
    Klaudio: Hahaaa, zabawne… No cóż, chociaż jedzenie mamy dobre… A słodycze przede wszystkim… Oooj, brak, brak… A z wiekiem sama zaczynam obserwować ten brak u siebie i wpadam w przerażenie, i coraz większe… przygnębienie… :)

  • Albert Jarus

    27 August 2012, 22:01

    Dobrze, że czuję się jak wyjątek od reguły :D
    fajny tekst i w sumie prawdziwy

  • 27 August 2012, 21:10

    Bardzo trafne! Mianowicie miałam podobną sytuację. Choć wybroniłam się poniekąd, że mamy polskie gosposie, gotujące niesamowite pyszności hehe!
    A jednak musiałam przyznać to, co Ty powyżej...
    Ech, Polacy, brak im słonecznego nastroju...
    Polacy, to jednak NASI RODACY.