Menu
Gildia Pióra na Patronite

DALEKO OD REYKJAVIKU(recenzja filmu)

fyrfle

fyrfle

Islandzki reżyser Grimur Hakanarson jest znany bywalcom kin studyjnych i dyskusyjnych klubów filmowych, czyli tych widzów, którzy w kinie szukają mądrości, procesów jakie zachodzą w społeczeństwach, którzy się niepokoją stanem ludzkości, którzy słuchają i patrzą, a potem pytają i odpowiadają.

Jego najnowszy film jest o tym, że kiedy Bogu ludzkość wymyka się za bardzo spod kontroli, kiedy w społeczeństwie triumfuje za bardzo zło, to wtedy do walki z jakąś patologią wysyła z założenia przynajmniej przedstawicielkę lepszej części ludzkości. Zatem jest to film feministyczny i to o dobrym feminiźmie. Nie tym czarnym, czyli nie jest to film o lekarce, która wykonuje zabójstwa metodą aborcji i potem chwali się w mediach społecznościowych, że aby dziecko nie krzyczało, to najpierw podcina mu struny głosowe.

Jest więc to film o dobru i złu. To film dla tych, którzy wciąż pytają skąd zło się bierze? Czy w świecie jest absolutne zło? Czy są jakieś istoty duchowe za zło odpowiedzialne? Czy jest ono wyborem i możliwością po prostu? Czy wolność, która po prostu staje się nadużyciem skłania następnych do pójścia tą drogą? Czy może jeszcze nadużyta wolność katastrofalnie wypacza innych na przykład w psychozę czy okrucieństwo?

To film o mafii. Tutaj mafii spółdzielczej. Ileż takich mafii znamy z własnego polskiego doświadczenia. Jak to możliwe pytamy, że w kierownictwie takiej organizacji może być ktoś kto do spółdzielni nie należy i jeszcze działa wbrew interesom członków spółdzielni? Film pokazuje mechanizmy działania mafii, zmuszania ludzi do działania przeciwko innym, jakie są koszty ludzkie kiedy w końcu sumienie triumfuje nad chciwością i strachem oraz niewolą.

Film jest o Islandii i Islandczykach. Lekcja dla młodych plujących na Polskę, Polaków i wszelką polskość. Zafascynowanych właśnie najczęściej Islandią lub Kanadą. Twierdzących, że to ziemie obiecane. Widoki krajobrazy przepięknie przecudne. Tylko ludzie i mechanizmy biznesowe, społeczne, kastowe są takie jak wszędzie.

Film budzi zaufanie i jest szczery przez to, że jest o zwykłych ludziach. O rolnikach, którzy tylko chcą pracować i ze swojej pracy móc spokojnie godnie żyć - spłacić kredyt, a latem wyjechać na dwa tygodnie na wakacje. To nie jacyś odjechani artyści kompletnie nie spalonego teatru, literaci ze swoim chorym ego lub celebryci ekstremalnie odczłowieczeni eksperymentami z wolnością.

Film mówi też o tym i kapitalnie to obrazuje, że łóżko nawet najpiękniejsze z nawet najpiękniejszą kobietą, ale bez mężczyzny, to łóżko puste.

Film też o wolności jaką jeszcze w Polsce nie znamy, bo choćby (moim zdaniem) chciwe lobby religijne i cmentarne na taką wolność nie pozwala. Pochować zwłoki najbliższych jak chcemy i gdzie chcemy. Bez pośredników i straszenia piekłem.

Film rewelacyjnie, ale na chłodno zagrany, jak chłodni czy nawet zimni wydają się być Skandynawowie i narody nordyckie.

Film malowany w najważniejszych momentach kapitalną i świetnie ilustrującą sceny i ich znaczenie muzyką.

Film, który naprawdę warto obejrzeć i zastanowić się, czy w moim środowisku, pracy istnieje takie zło i zatem jakie dobro mogę uczynić, aby ta patologia przestała być normalnością, oczywistością, niepisanymi zasadami.

297 714 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!