Menu
Gildia Pióra na Patronite

GAGARINE(recenzja filmu)

fyrfle

fyrfle

, Film w ramach Klubu Filmowego "URANIA". Liczymy na piękne artstyczne kino multi kulti znad Sekwany. Zatem do zobaczenia za 2 godziny, przy pierwszej recenzji.

No i co chcieliśmy dostaliśmy. Multi Kulti tak egzotyczne, że przyznam szczerze, nawet po całej butelce łąckiej małmazyi, nawet ja bym na takie pomieszanie egzotyki ludzkiej nie wpadł. Zatem film krzyczy. Francjo!!! Co chciałaś, to masz i róbta se co chceta Francuzi! A nasza chata, Panie Boże, daj Boże, módlmy się, niech będzie jak najbardziej skraja. Normalnie oddam czternastą emeryturę na mur na granicy z Białorusią.

A wracając do innej strony francuskiego filmu, to opowieść o wrażliwości, o pięknie duszy, o porzuceniu, o samotności, o miłości. To opowieść o wrażliwym nastolatku, który traume porzucenia przez matkę kopensuje sobie marzeniami i tworzy rzeczywistość równoległą cudowną, do codzienności paryskich prawie slumsów. Młody człowiek jest pięknym w swojej fascynacji kosmosem, marzeniami o podróżowaniu miedzy galaktykami. Film o umieraniu najpiękniejszej nadziei, nadziei, że będzie miał choć jednego kochającego rodzica.

Film o straszliwej samotności człowieka wrażliwego, którego dusza, jak śpiewał Michał Bajor, potrzebuję znacznie więcej niż 36 I 6. Wreszcie film o potrzebie miłości. Mężczyzna potrzebuję kobiety, aby żyć pełnią, być szczęśliwym. Film o miłości niemożliwej do zrealizowanie się w szczęście, więc film o miłości przegranej u podstaw, bo podstawy wielu grup etnicznych, są kanonem murów.

Film jest ucztą wizualną dla widza. Tak go nam animator zapowiadał i takie widowisko zobaczyliśmy. Szczególnie zwykły, robotniczy Paryż blokowisk o świcie zachwycił nas. Ach te zorze! Te kolory! Kolory przebijające noc i powołujący szarą codzienność ale paradoksalnie nie pozbawiony smaczków, nie pozbawiony muzyki, nie pozbawioną serdeczności i współczucia.

Zdjęcia są jak monumentalne panoramy socrealizmu, ale wszystko jest natchnione duchem dobroci, pomimo codziennych wyzwań i czasem klęsk. Film jakoś cudownie przenosi nas w świat malarskiej wyobraźni. Stopklatki obrazujące beton I szkło, najczęściej spowite w czerni. Alegoria umierania, metafora smutku. Gagarin był osiedlem, gdzie spędzili często kilkadziesiąt lat życia. Pewnie poszli do lepszego świata, ale nie przeklęli świata minionego.

Film w zasadzie jest pomnikiem dla lat sześćdziesiątych we
Francji. Fascynacją wtedy Francuzów i całej ludzkości kosmosem. Rozbudzoną wiarą w przenosiny do lepszych światów. Te 60 lat zweryfikowało marzeniami o podboju kosmosu, często tragicznie. Czy potrafilibyśmy nie zabijać się i gnębić w kosmosie? Nie wierzę.

Jest taka kwestia, którą wypowiada jedna z bohaterek filmu, że ludzie nienawidzą się, bo nie mówią jednym językiem. Tymczasem prawda jest diametralnie inna. Ludzie nienawidzą się, zadają sobie ból I śmierć, bo są ludźmi, czyli najbardziej rozwiniętym zwierzęciem. Zwierzęciem, które po podbiciu zwierząt musi coś zrobić z agresją, żądzą dominacji, więc przekierowuje ją na ludzi. Rodzice na dzieci. Teściowe na synowe. Ojcowie idą mordować na wojnę lub prześladują się w korporacji. Kobiety zamiast zaharowywać się dla dzieci, to podniecają się wizją dominacji nad mężczyznami i rywalizują z nimi w korporacjach, a dzieci mordują przed Narodzeniem, zadając im bestialską śmierć w swojej macicy, dłońmi ludzi, którzy zarzekają się, że nigdy nikomu nie będą szkodzić.

Tak jak pisałem na początku. W filmie mamy do czynienia z multi kulti niesamowicie zmiksowanym.

Jest biały zły lud, który dileruje ale w końcu ulega pomysłom wrażliwego euroafroamerykanina, uchodźcy ze świata wojny i śmierci do świata zdrady rodziców i ludzkości, która pozwoliła im być na marginesie. Wreszcie jest wyemancypowana Cyganka, dla poprawnopolitycznych Romka, która jest tak spętana dybami inności Cyganów, że nie odważy się opuścić taboru, nie pójdzie za nakazem serca, tylko wróci do cierpienia, które jest wymogiem Romów. W sumie film o tym też, że powszechne zbratanie ras i ich odcieni, których jest multum, niestety nie przyniesie zbratania, ani szczęścia, może więc lepiej wybrać coś pośredniego, co proponuje czarny charakter filmu, czyli nie chciany w nowym ładzie biały człowiek, czyli naćpać się i jakoś to będzie. Wielość kultur made in France. Film spokojny jednak I wyciszający emocje po burzliwych filmach Radu Jude i Wojciecha Smarzowskiego. Odpoczęliśmy, nasyciliśmy się pięknem francuskiej stolicy I nieemocjonalną refleksją nad wędrującą ludzkością i najcudniejszym jest to,że nie wiadomo quo vadis homo sapiens.
GAGARINE
Produkcja: Francja
W rolach głównych: Alseni Bathily i Lyna Khoudri
Reżyseria: Fany Liatard i Jeremy Truilh
Scenariusz: Benjamin
Charbit I Jeremy Truilh

297 714 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!