Menu
Gildia Pióra na Patronite

JAK BYĆ DOBRĄ ŻONĄ(recenzja filmu)

fyrfle

fyrfle

Była to nasza pierwsza eskapada do kina od czasu wybuchu epidemii, więc po ponad pięciu miesiącach. Obawy spore, ale na szczęście na seansie tylko 8 osób.

Poszliśmy zachęceni reklamami filmu w internecie i Juliette Binoche, w głównej roli kobiecej. Film reklamowany raczej jako lekka komedia na wakacje okazał się zlepkiem filmu obyczajowego, dramatu, filmu muzycznego, historycznego i właśnie komedii. Tak były fajne momenty komediowe, dlatego jeszcze raz go obejrzymy, gdy ukaże się na Netfliksie lub Chomiku.

Scenariusz osnuty wokół rebelii studenckiej z 1968, opiewa oczywiście w feminizm, LGBTXQ, walkę z państwem, walkę z kościołem katolickim, no nie dało się wrzucić mniejszości narodowych, bo wtedy tego problemu Francja jeszcze sobie nie nabiedziła, więc scenarzysta siłą rzeczy nie mógł takiego parytetu wcisnąć.

Obraz wiele mówi o małżeństwie i rodzinie. Oczywistych reformach jakie ta instytucja potrzebuje, czyli, że małżeństwo ma być partnerstwem, równouprawnieniem płci, pomocniczością. Niestety nie ma tam nic o miłości, o byciu dla siebie najważniejszym, o trosce i zachwycie w każdym momencie. Za to jest bycie ze sobą po grób w związku lesbijskim.

Powrót do wydarzeń historycznych z 1968 roku. Czyżby w związku z ruchem żółtych kamizelek? A może ukryta tęsknota za potęgą moralną i gospodarczą czasów generała de Gaulea? Porządkiem opartym na moralności chrześcijańskiej? Poszukiwanie utraconego sensu? Zastąpionego złudzeniami, mirażami, fatamorganami, w efekcie których płoną katedry, rozstrzeliwani są satyrycy w centrum Paryża, marginesy społeczne narzucają brutalnie swoje zboczone wizje ludzkości spokojnej większości, która w swej ogólności jest dobrem.
Kuriozalny finał filmu w stylu amerykańskiego musicalu zdaje się jednak zapraszać do radykalnego liberalizmu lewicowego i podpowiada - idźcie drogą rewolucji obyczajowej dla samej rewolucji. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Co jeszcze można powiedzieć o tym filmie? Najpiękniejszymi aktorkami były georginie. W jednym miejscu tyle kolorów i kształtów. Taka różnorodność, ale tego samego. Może to też tajemne przesłanie do zwłaszcza francuskiego widza, a za nim do narodów Europy - po co wam na rabacie dalii banany, kokosy, awokado czy inne obcości i ekstremalia? Jesteście cudnymi zbiorowościami sami w swoich kręgach etnicznych. Po zamieszaniu wielu kolorów, smaków, zapachów, kształtów, powstaje breja - coś nie do skonsumowania, twór bezzmysłowy, bezduchowy, agresywny, nie mający kręgosłupa, głowy z rozumem, nóg, które twardo stały by na fundamencie zasad, rąk, które umieją czerpać z niewyczerpalnego źródła tradycji chrześcijańskiej i grecko- rzymskiej. Taka nauka wystarczy do kolonizacji Marsa i szczęśliwego życia na Ziemi.

Jeszcze dziś i jutro w kinie "Janosik" w Żywcu i pewnie w wielu kinach. Oglądajcie i myślcie czego chcecie? My tam wyskoczyliśmy w przerwie dzieła tradycji narodowej zwanej zaprawianiem ogórków kiszonych. Choć też jesteśmy owocem rewolucji obyczajowej w naszym życiu i twardo idziemy z nią w naszą religię, w Polaków i obyczaje tutaj.

297 714 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!