Bielsko-Biała. Mur między Domem Kultury "Kubiszówka", a Sądem Rejonowym. Kultura i sztuka oraz wzniosłe hasła cudnie utkane ceramiką: wwolność, współpraca, tolerancja, szacunek. Pod czujnym okiem zasad z murów, norm z kolczastego drutu i troskliwych oczu wielkiego brata.
Ludzie kultury, wszyscy twórcy, jeśli chcą zaistnieć, to muszą godzić się na mury, zasieki i szpiegowanie ich. Dzisiaj doszło do tego, że sami z własnej woli stoją na czele zmuszania ludzi do eksperymentów medycznych. Krzyczą to zniewolenie ze scen i estrad. Żądają, aby całe ekipy filmowe, czy obsługa teatru poddała się eksperymentowi.
Ale nie tylko to. Chcesz gdziekolwiek zaistnieć, to musisz zastosować się do kajdan i łańcuchów. Oczywiście nazywa się to etykietą takiej, czy innej społeczności, wydawnictwa albo grupy literackiej w realu, czy w internecie.
Wielu z nas zakłada tak zwane prywatne grupy literackie, gdzie od początku chodzi o dziubdziusianie i ńunianie, czyli tam w zasadach jest napisane, że to grupa dla tych, którzy chcą odpocząć od wulgarnej codzienności poprzez pięknosłowie, frazy, że ach! I metafory, że ja jaj i inne tego typu puchy ze skrzydeł anielich pod powiekami lub choć jedną. Problem polega na tym, że zaproszenia do takich grup są mi wysyłane. Z szacunku i czystej hipokryzji przyjmuje. Czasem cusik skrobnę i nawet się przyjmuje, ale żebym kochał to nie. Po prostu by być, trza bywać. Już nie wystarcza być tylko białym i upośledzonym jak u Kosińskiego.
Tak więc: najpierw mury, potem artyści do murów: murale, płaskorzeźby, ceramiki, wiersze. W sumie? Ja to kupuje. Jest co pisać. Jest czemu zdjęcie zrobić. Mogę się sam z siebie ponabijać.
Kawał życia...Ciekawe.
Dziękuję.