z celulozą za pan brat z sacharozą mknę do gwiazd słodkość rozpływa mi się w uszach gdy wdycham eteryczne dźwięki istot ziemskich i nadziemskich
skrobia skrobie cicho w drewnie wątłe nuty cedru i cynamonowych olejków chloroform usypia mętnie na wieczne nieoddanie z eterem w słodkiej parze tańczy na elizejskich polach mojego i twojego czoła
próbując nowych barw nadmanganian fioletowy potasu korzenne wita ciała z cytrynowym kwasolukrem łez na palcach owocowych glukoz i fruktoz
tylko siarczan miedzi przesuwa cicho po niebieskim niebie twoich oczu chmury waty cukrowej rodanki gotują się w żyłach wodór wybucha w sercach a my oddychamy spokojnie oddychamy o dwa ce o dwa o dwa ce o dwa i nic tylko cisza i fluorescencyjne ogniki naszych spojrzeń
@Papużka Dziękuję! :) @fyrfle Tak, mogę zapewnić, że jest to optymistyczne. Tak to jest, gdy poeta-chemik bierze się do pisania. Wtedy powstaje taki oto twór. :)