Pani podaj mi swoją dłoń Pozwól Niech wycisnę sok z grona do twojego pucharu Podnieś naczynie do ust Wino powinno zaszumieć w głowie Kilka kropel popłynie wolno po ustach Patrzyć będę tylko przez chwilę Potem przylgnę swoimi ustami do twoich Żar uczynić pragnę Wzburzyć krew Niech rozpęta się namiętność równa burzy letniej Takiej gwałtownej z piorunami Niech zejdą szalone skurcze A nasze usta niech trwają wtedy w słodkich zetknięciach Dłonie odkryją ogrody miłości Proszę Pani podaj mi swoją dłoń