Rozdzieliła się pewna dusza na dwie połowy Wyglądała niczym dziwoląg, co ma dwie głowy Owe połowy udały się w innym świata kierunku Pragnęły się razem złączyć, lecz nie było ratunku
Opadły na świat, gdzieś daleko od siebie Zapomniały o sobie, zapomniały o niebie Każda w swym kręgu życia egzystowała Każda inna była, inaczej się zachowywała
Jedna szczęśliwa za dnia, nocą zapłakana Cieszyła ją słoneczna barwa, radość pozorna Smucił ją mrok samotnych nocy w blasku księżyca Okaleczał ją słony łzy smak, który ranił jej blade lica
Drugiej połowie w nocy serce z ran się leczyło Lecz za dnia coś ją raniło, coś okrutnie ją kaleczyło Nocą samotnie mogła odpocząć od tych tortur nieludzkich Za dnia wytrzymać nie mogła bolesnych męk wszelakich
Obie połowy czegoś w życiu szukały by pustkę wypełnić By chociaż coś osiągnąć, by się w życiu swym spełnić Lecz od pozornego szczęścia do prawdziwego czegoś brakowało Obie połówki miały wielką pustkę, do której zło wkraczało
Zło, ponieważ smutek takież imię dostał nowe Ponieważ nie smucił, lecz ranił każdą połowę Po latach wielu obie polowy się spotkały Lecz do dziś nie wiadomo czy się rozpoznały
Czy słyszałeś może dalszy ciąg tej opowieści ? Może podzielisz się ze mną i przekażesz mi wieści ? Czy obu połówkom nadal owy smutek w życiu dolega ? Każdy musi znaleźć swą drugą połowę, na tym życie polega
Nie wiem czy obie połówki się rozpoznały Jeśli tak to z pewnością się pokochały Jeśli jednak minęły się w korytarzu To nie złączyły się przy ślubnym ołtarzu
Dzięki :) No ja się obawiam, że z tą obszernością nieco przesadziłem i mogę przerazić potencjalnego czytelnika :P Ale tak jakoś wena kazała tyle napisać :P