z pewną nieśmiałością na swój widok mnie podniecasz słodki jesteś jak malinka gdy zmieniasz barwę pod wpływem słońca żółty czerwony czarny nieistotne jakim jesteś pragnę twojego miąższu wciąż nienasycona łapczywie cię pożeram wzrokiem, ustami z solą w śmietanie i z masłem na kanapce rój motyli przelatuje mi przez żołądek do serca tak cię kocham pomidorze że poza tobą świata nie dostrzegam jesteś jak na lekarstwo zimą