Wtulam się w ciebie z całych sił Przywieram ustami do twoich ust Jak glonojad zczyszczę cię z namiętności Mocno i mocniej jeszcze Szeroko rozłożne palce pieszczą Twój tors i ściskają jeszcze i jeszcze Dyszę głośno wklejam się Ślinię i ściskam i drżę I wzbiera we mnie krzyk I krzyczę i proszę Stłamś mnie aż przejdziemy W jedne roztańczone dreszcze Liczy się tylko ta chwila Nic nawet nie szepcz o jutrze Dlatego pieść mnie drap gryź Dlatego cię pieszczę i wyję Dlatego szarpią mną dreszcze Niech ta noc toczy nas po wielokroć Wciąż i znowu i jeszcze w namiętność perwersję ponad wszelki wstyd Niepewność niech spalą Rozpalone spazmy i żarliwy Bezceremonialny wyuzdany szał Lży niech na końcu zaleją Ten żar szczęśliwe i ciepłe ale ja nie kończę Wciąż szarpię tobą Lubieżnie liżę zlizuję ssię i pieszczę