wróciliśmy z tej zbyt krótkiej wędrówki po zbawienie wróciliśmy i nie wiemy jak płakać
twierdzisz łzy toczą się same kiedy są zbyt niebieskie
pokochaj nasz prywatny świt naszą gwiazdę co przyświeca nagim śladom wędrowcy
nie chcę obiecywać ci miłości pod prąd pragnę być z tobą dostatecznie blisko żeby wierzyć w balladę twojego serca
ta ballada pozostanie skazą na policzku słońca stanie się rozkochanym świadectwem że opatrzność zazdrości nam wiary w czas delektuje się uśmiechem który ci zadedykowałam
poczuj mnie tak żebym zobaczyła niebo na twojej zbyt wysokiej ścianie