Wiecznie jedyny dreszcz Choć pierwszy, ostatni deszcz Ruch szalonych, choć wykwintnych warg Nie ma tu już zwątpienia, szarości, tutaj nie ma skarg...
Tu jest taniec, choć walka- ach, jakże namiętna! Oplatają mnie teraz Twych uroków pęta... Odrętwienie rozlewa od stóp aż do głowy Jest to stan ciekawy, acz zupełnie nowy...
Powoli biegnie iskra, tak silna, a spokojna Ciało chce ogarniać siła ta upojna... Och, pani ma wyśniona, cóżeś uczyniła?! Co się ze mną dzieje? powiedz, moja miła!
Jak może być złem ten taniec radości?! Jak może trącić mrokiem ów triumf miłości?! Ha! Na pewno może, taka jest natura Choć jest kolorowa, to jednako bura...
Ale... niech się dzieje. Nie będę żałował Chcę na chwilę zapomnieć o wewnętrznych wrogach... Jednej kapki szczęścia nam teraz potrzeba Chodź tu do mnie, pani... daj przychylić nieba...