Grzeszna kołysanka
w rozkosznym mroku
szepty i dźwięki słyszę
nie polegam na wzroku
przecinam nocy kliszę
płynę niesiona uczuć falą
tym przypływem nagłym
czynię z ogromną skalą
jakbym twa od zawżdy
odczuwam silne ciągoty
nakrywając mokrą nagością
materia drżącej duszy ciepłoty
by napawać się przyległością
jak zwinna lamparcica
do ofiary podchodząca w ciszy
zdobywam ja grzesznica
pieszczotą wypełnionej niszy
od podnóża powoli się skradam
wspinając po gałęziach cielesności
wrota koszuli pomiętej rozkładam
odrzucam kurtynę nieuległości
zrywam szatę cierpienia i strachu
niczym lekka nimfa tak wodzę
nie doświadczasz bliskości braku
nakarmię Cie, dłużej nie głodzę
pyszne soki spijasz z ust gorących
wymienne duchowe uniesienie
wstrząsy naszych ciał drgających
ja Twoje, a Ty moje uzupełnienie
półcień ostatnie wyda westchnienie
mgłą słodką w trawach rozpłynie
ptasich świergotów wybrzmienie
ukołysze i w sen błogi zawinie
Autor
Dodaj odpowiedź 29 March 2013, 18:47
0 Niech mnie Demony Żądzy, to jest... naprawdę gorące. Naprawdę... cóż, aż mi brakło słów na te określenia. o.O Wspaniałe.
Odpowiedź