W przestworzach dotyku rozpłynę się. Utopię w przeciągnięciach głaskania. Każdą część ciała w skąpym szlafroku. Otulę się cała puszystością koca.
Napawać się będę pieszczotą. W nieświadomości drzemiąc. Sny przywołają natrętne myśli. Podmuch marzeń zawiruje.
Odurzy mnie czułością bliskości. Szept słów będzie cichą kołysanką. Nim muśnie usta Morfeusz na dobranoc. Powróci wierna pamięć o Tobie.
Głód westchnień zawoła Twoje imię. Na dnie serca wygrawerowane skrycie. W bursztynie kryształowego słońca. W horyzontalnej pozie objęciach kokonu.
Drżący szmer odezwie się w sercu. Tajemniczy impuls bezszelestny ocali. Modlitw prośby do niebios skierowane. W otchłani milczenia zatopione wyłowi.