Uśmiecham się i ulegam. Nie ma nic, poza teraźniejszością. Nie ma nic poza tą nitką, Dzielącą nienawiść z miłością. Zamykam oczy, widzę obrazy. Wyraźniejsze, niż gdy naprawdę patrzę. Kolory i wzory układają się w mojej głowie. Co dobre i niebezpieczne, Łączy się w całość. Dla innych pozostaje tylko czerń i biel. Nie ma nic poza tym. Nie ma nic, co ja widzę. Nie ma nic, co ja widzieć mogę. Chociaż... Czy aby na pewno mogę? Nie wiem. Zastanawiam się, czy człowiek może eksplodować. Czy ludzie zza dużej ilości adrenaliny i emocji... Mogą wybuchnąć? Tego też nie wiem. Za dużo tego wszystkiego. Myślę. I w końcu... Przestaję.