Słyszałam tęsknoty i ludzkie westchnienia :- Zadrżałam dopiero przy twoim oddechu, Rzucając swe usta nabrzmiałe od grzechu Na wargi wilgotne, pełne rozchylenia.
Po wieki niech żyje twój sen nieprzespany... Nad grotą latmijską wonna tajemnica Oplata mnie całą; królowa księżyca Upadła na służbę - więc weź - ukochany...
Piękniejesz bez szaty tylko w mych dłoniach, Które sfruwają z powabem motyli Z twarzy na tors, z torsu...! w tej chwili Bachiczny orszak rozszalał się w skroniach.
Po brzegi cierpiąca odchodzę - tak trzeba - Do Lete spragniona jej wód zapomnienia Żeś mój i nie mój, że blada z omdlenia Znów runę w ciebie poświatą z nieba.