Przed świtem budząc śpiewem miłość co jak kwiat rozchyla płatki swoje w magii istnienia dwóch ciała.
W pocałunku otuleni spieszymy się zapamiętale by rozkoszujący sen nut rozsypanych nikł w rozedrganych ciałach spragnionych ciągu dalszego.
Łapczywie łapiąc oddech płynąc dalej w nieznane naszą aleją ciał o świcie.
Z szuflady cieni...