może nie powinnam... ale weź mnie w ramiona wyszeptaj że nie oddasz żadnym podmuchom wiatru nie chcę być już tylko trzciną ukołysz mnie
teraz... tylko cię potrzebuję tak po prostu wiesz? twoich ciepłych ramion i twoich ust ich cichej wędrówki po każdej części mnie bicia serca uśmiechu trzepotu rzęs równego oddechu na przemarzniętej skórze przy przygaszonym świetle...
rozgrzej mnie dobrze? bądź ciepłą herbatą z cytryną puszystym kocem pod który można się schować przylgnij do mnie jak kot gdy chłód przeszywa na wskroś...