Już nie słucham ballad wiatrów. Już nie rodziną mi sosnowy las, Pies, kot, szamani i medytantki. Rozkosz - głaskam uda, pośladki, Całuję pięty i delikatnie łaskotam Nóżek śródstopie jak dziecięce. Wgłębienia złączonych ud Od południowej strony szczęścia, A potem te zagłębione połączenia Ud z pośladkami od wschodu I zachodu cielesnej radości. Aż wreszcie od północy kanion Z pomiędzy Olimpami błogości pośladków. Moje oczy widzą tą cielesność Układającą się w krzyż.