Jego ramiona, niczym pnącza winorośli, otaczają me ciało. Jego dłonie suną po mym ciele, chcąc uchronić mnie przed zimnem. Jego ciepły oddech, niczym fala na morzu, płynie po mej skórze. Jego usta muskają mój kark, z sekundy na sekundę, coraz namiętniej. Jego oczy czule wpatrzone w głąb mej duszy. Ta namiętność... Ciepło... Bliskość... Niestety na razie, tylko marzenie...
Wszystko zawsze może wrócić... A u mnie najgorsze to, że to jest możliwe, ale dzielą nas kilometry... Jednak myślę pozytywnie i wiem, że w końcu będziemy razem w jednym miejscu ...