Idziesz do łazienki uda błyszczą ci spermą Spływającą lepliwie w dół ku kostkom Jak piorun skrzący po odgromie niknie w ziemi To takie nie poetyckie mówisz pewna i radosna Sperma nie jest ulubienicą krytyków i samych poetów
A szkoda bo jakże poetyckie co ją wyswobodziło I pozwoliło zalśnić na czymś tak poetyckim Jak twoje uda w nogach co do samej ziemi Mój Boże jakiż to smaczny w wersety widok
Umyjesz je zimnym strumieniem wody Który jak zawsze wzmoże twój apetyt na repetę We mnie znowu zassiesz krew w genitalia Razem to wena która krzyknie rozkrzyczy orgazm
Suma sumarum znowu napiszemy nasze Szatańskie wersety poezji perwersyjnej wyuzdanej I nie warto pisać o tym czy to miłość Po prostu tak czujemy i piszemy poezję - nas
I jeszcze jedno kochana moja i rozpustna Uważam że takiej poezji nie znajdziesz W uświęconych związkach z czerni i bieli A tylko w smaku i zapachu wydzielin kobiety i mężczyzny
One są rymem natchnieniem wzruszeniem I są zwyczajnymi ludzkimi sokami I nie trzeba nam gwiazd mlecznych dróg kwiatów My wiemy że są weną poezją są i tyle Dobrze już nie mówię znowu piszemy soczyście!
Nie lubię komentować siebie, to jak tłumaczenie się, ale na tej ziemi, tej ziemi trzeba odważnie pisać o seksie i cielesności. To jest po prostu piękne i tyle, i to nie tylko pedofilia i sakramentalne , małżeńskie gwałty w pijanym widzie! Ale o tym trzeba mówić i potrzebna jest konsekwencja, to co ja nazywam pracą u podstaw.