Gradem pocałunków Przyjdę do Ciebie z miłosną ulewą Wiatrem namiętności Włosy poplączę i przepasam biodra Wedrę się w każdy zakamarek
Z początku lekki kapuśniaczek przerodzę W deszcz lawy którym opętam zmysły wszelakie By potem rozpętać potężną wichurę Gdzie ciała poplątane W rytm grzmotów Falować będą w rozwścieczonym morzu doznań
Wtem złącze dwa serca w Jedno wspólne Ażeby jednym pulsem biły I dreszczem zimnym Wszystkie tkanki przeniknę
Promień słońca padnie na Twą łzę Wywołując tęczę w wywróconych oczach A kurz opadnie I ozon czuć będzie w powietrzu