Biegałaś wtedy ze mną między kroplami deszczu, dziś ślepy księżyc pokrywa moją duszę żalem, nie mogę cię objąć nawiasem moich ramion, ciepły uśmiech uleciał nuconą melodią przez deszcz. Kominek jeszcze buzuje i pożądliwym wzrokiem wspomina twoje rumieńce. Mkną moje tęsknoty, śnią, że jeszcze kiedyś podamy sobie ręce. Ukrytymi zmysłami zasieję twoje wspomnienie w zakamarkach upojnych pocałunków.