Menu
Gildia Pióra na Patronite

23.11.2015r. WIGILIA

fyrfle

fyrfle

Życie jest piękne. My jesteśmy piękni. My jesteśmy życiem. Miałem dzisiaj dodawać kolejną część opowiadania dla terapeutki - drugą z czterech ostatnich, napisanych już tutaj w Beskidach, ale piszę to co jest dla mnie najważniejsze, to czo czuję, że chcę tak naprawdę dzisiaj napisać. A piszę moje życie z Anią - nasze szczęście, naszą radość w efekcie codzienności tego szczęścia, a z radości tworzy się stan błogości, który jest efektem naszej niebiańskiej wspólnoty i wierzymy, że darem Tego Najważniejszego Mieszkańca Nieba. Wiem, pewnie myślicie sobie - pażywiom uwidim, a ja Wam powiem, że przeżyliśmy ze sobą 2 wspaniałe miesiące, co w dzisiejszych czasach jest bardzo rzadkie, czego dowodem są wpisy na też na tym portalu, że spotkali się, spędzili namiętną noc, a może nawet nie i brutalnie wywalili siebie z życia, jeszcze to opisując i poniżając się przed całym światem ludzkim. Jechałem tutaj do Ani w tak zwane ciemno, nawet jej nigdy przedtem nie widząc, ale czułem, że jadę do domu, do kobiety, która da mi miłość, całą siebie i dom. To się po prostu wie. Z resztą ja jechałem z tym samym, więc życie nasze jest piękne i jak dobrze się zastanowić, to inaczej być nie może. To nie pycha, to pewność - wynikająca z siebie z Ani, z tego kim jesteśmy i co chcemy. Szczęście to nic wielkiego dla ludzi, którzy wiedzą kim są i jakiego życia wspólnie chcą. Teraz Ania napisała do mnie - zobacz z łazienki jakie piękne są góry, a tym samym powiedziała mi - jesteś dal mnie najważniejszy, a do pracy idę tylko po wypłatę. Tak znać proporcje życia i wiedzieć kto jest w nim esencją, czyli, że my jesteśmy sobie najważniejsi, a wszyscy i wszystko musi służyć radości naszego życia. Cele zaś życiowe muszą służyć błogości naszego życia i nie mogą być przeciwko nas dwojgu, czyli rozdzielające nas. Jak śpiewa codziennie w radiu RMFFM wokalista zespołu Strachy na Lachy - nie wolno upadać od siebie za daleko. Tak, trzeba wiedzieć, co oddala nas i buduje mury i niweczyć to od razu. Trzeba stale poznawać siebie i łączyć się w szczęście, to jedyna droga wielolecia w radości.

Patrzę przez okno i rzeczywiście szczyty i zbocza gór są obficie pobielone śniegiem. Zima. Podkreśla piękno naszego życia i dodaje nam piękna w kolejnym wspólnym dniu, który będzie pełny uśmiechu, zachwytu, wspólnoty przez wspólne posiłki, wspólne ich przygotowanie, rozmowy wzajem inspirujące do życia i do twórczości. Wreszcie od rana jest dawaniem sobie szczęścia przez bliskość cielesną i nie przejmuje się, że wielu pomyśli sobie o nas , czytając ten dziennik - świntuchy czy nawet zboczeńcy. Świadczy to tylko o was jak bardzo jesteście zakłamani, zniszczeni fałszywą moralnością i jak bardzo zatem jesteście niewolnikami wszelkiej obłudnej fasadowości, a najbardziej żałosne jest to, że napisała tak o moim tu pisaniu pewna osoba bardzo młoda na tym portalu. No więc powiem jej i Wam podobnym - no to jak chcecie normalnie żyć w związku, jak wy nie umiecie mówić o swoich w nim potrzebach, a te są proste - wynikające z tego jakim stworzył nas Bóg czy tam ewolucja, a stworzył nas przede wszystkim z ciała, bo duch jest tylko wewnątrz jego i nie nakarmi ciała sobą. Bez cielesności człowiek zamiera, staje się karykaturą - owszem próbującą uciec w świat duchowości, ale bez drugiego człowieka i jego ciała staje się istotą żałosną, która nie znosi siebie i jest rzeczywistym utrapieniem dla rodziny, znajomych w pracy i w efekcie całego społeczeństwa - nie ma przyjaciół - jest samotnością, a wreszcie przypadkiem psychiatrycznym lub patologią z nałogów alkoholizmu, narkomanii lub chorej dewocyjnej religijności, którą tak stara się zaszczepić w inne dusze ludzkie - nomen omen często czytam takich ludzi na Cytatach i nie budzą nawet już we mnie współczucia, tylko zdrowy odruch buntu i powiedzenia im - ruszcie dupska, myślcie nad sobą, bo głupi nie jesteście, żyjcie, a nie pozwalajcie się omamiać.
No właśnie - bunt. Obawiałem się siebie. Że dla Ani zrezygnuje z zadziorności, pisania prostego, a dosadnego.Na szczęście błogość mojego życia nie zmieniła tutaj nic, a Ania pilnuje mnie bym nie tracił nic ze siebie. No więc nie piszę chmurnie, niebiańsko i durnie zarazem, chociaż dużo piszę z naszego wspólnego życia, ale staram się to ująć dosadnie i zabawnie, nie epatując zbytnio sielskością. Zauważyłem, że szczęście nie jest modne w sieci. Zwłaszcza, kiedy trwa dłużej niż tydzień i staje się regularnością. Ludzie nieszczęśliwi i szastający swoim nieszczęściem mają wzięcie, bo do sieci trafiają frustraci, którzy nie umieją stąpać po realnej ziemi, a że frustratami jest 99 procent ludzkości, to samotność w sieci wydaje się być drugą nazwą człowieka. Samotność objawia się słowami: samotność, Bóg, anioł, prawda, tęsknota, byłeś, byłaś, odległość, wspomnienia, sen, marzenie,...Nikt tego tego chorego stanu nie doświadczył lepiej niż ja, no to wiem o czym piszę i tak bardzo was znam i rozumiem, ale namawiam ruszcie się do ludzi, módlcie się, medytujcie, a Wszechświat - Bóg wam odpowie i ten ktoś się w Waszym życiu pojawi, ten ktoś, który sprawi, że będziecie chcieli wypalić w sobie przeszłość, bo skoro nie jest teraźniejszością, to nie można w sobie jej mieć, bo jest śmieciami, a co najgorsze i co boimy się przyjąć w większości byli śmieciami lub pasożytami, czerpiącymi z nas, nie wiele lub nic nie dając. Po prawej stronie ekranu monitora migają zielone punkciki, nie nie migają - są stałą, a pod nimi kryją się krwiści i kościści ludzie. Jutro minie 2 miesiące jak wyszedłem na peronie pewnego beskidzkiego dworca, podszedłem do Ciebie i pocałowaliśmy się. Tylko dwa z tych punkcików zadzwoniły i spytały, cokolwiek spytały. Prawie 350 znajomych i to mnie tak wczoraj przeraziło - moja naiwność. To ja zawsze dzwoniłem, to ja zawsze prosiłem o spotkanie, to ja zawsze jadąc czy idąc wstąpiłem zapytałem. W tych trzystu pięćdziesięciu punkcikach jest tak zwana rodzina - krew z krwi, tak zwani przyjaciele, znajomi, koledzy z pracy, znajomi z grup wsparcia, grup piszących,...Dlatego warto to życie okryć amnezją. Wybrałem bycie sobą, a tym samym radość życia. Stałem się szczęśliwym, a więc zaprzeczeniem ich, ich postrzegania świata, ich religii. Sami mnie namawiali obłudnie licząc , że ten wrażliwy - czytaj frajerowaty, mamlasiasty Miruś nigdy nic z tym swoim życiem nie zrobi i będzie zawsze eksponatem , przedmiotem ich plotek, opowieści, prezentacji na różnego rodzaju spotkaniach, a ja im taki numer wywinąłem - śmiałem zaprzeczyć temu czym żyje 99 procent populacji - nie niosę krzyża, tylko jestem radosny i namawiam do porzucenia krzyża i błogiego życia. Śmiem twierdzić, że nie my jesteśmy od zakładania sobie krzyża jako celu w życiu. My jesteśmy od piękna, przyjemności, radości, błogości. Dlatego droga Cytatko napisałem Ci, że jesteś młodą, a piszesz bzdety o krzyżu i cierpieniu. Ty w chorobie masz wspierać, a nie współcierpieć, bo dobijasz tym osobę chorą, a one dlatego tak nie lubią, gdy przychodzimy i nie umiemy im dać radości, nawet umrzeć nie pozwalamy im po swojemu. Odgryzłaś mi się , że piszę w zboczony sposób. Nie. Ja piszę w swojej prawdzie, w tym co sprawia, że moje życie jest piękne i czuje się dobrze ze sobą. Ba! Ja tym daje piękno drugiej osobie i ona jest szczęśliwa.
Za oknem buk zmienił kolor liści na brązowy, a wcześniej był to kolor żółty i rudy.W tym czasie zmieniała intensywność i zabarwienia nasza miłość duchowa i cielesna, stając się pięknym , wspaniałym, wrecz cudownym życiem, a ja je opisuje. Opis to lelumpolulasty, bo jakże opisać trzecią dekadę listopada, w której cudna cytrynowość igieł modrzewia na drzewach, pod stopami i limonkowo - cytrynowe listki wierzb wciąż kołysane wiatrami mojej wyobraźni i dążności do rozkoszy, ale gdy zabiorę się do opisywania naszej miłości cielesnej, to nie ukryję jej za aniołem, za chmurą z domysłów, mgłą niedopowiedzeń, a li i jedynie będa to krwiste wydzieliny ciała o specyficznych ostrych zapachach i niepowtarzalnych smakach, bo sa tym czego tak oczekujemy zbliżając się cieleśnie, bo nikt mi nie powie, że oczekuje w tym akcie obecności Bóstw, aniołów i ze pot to jesienny deszcz melancholii. A jak mi powie, to ja mu powiem - głupiś, choraś, zakłamanyś, potrzebujesz jurnego chłopa babo, to ci przetka, to twoje" wnętrze" i zamieni je w normalną kobiety waginę, z której rodzi się życie - piękne życie.

297 711 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    26 November 2015, 07:23

    Dziękuję Zosiu za potrzebne mi słowa, a Wszystkim jeszcze polecam, może gdzieś znajdziecie w sieci lub dotrze do Was ten spektakl - Opowieści Waginy - to bardzo mądra sztuka.

  • 25 November 2015, 19:11

    Świetny tekst. Dużo szczęścia wam życzę Tobie i Ani :) Niech miłość kwitnie, choć już listopad u zakochanych zawsze w sercu wiosna :) Nie zrażaj się uwagami, tylko pisz o życiu duchowym i cielesnym może udzieli się gawiedzi Twoja radość :) Ludziska zrozumieją co jest najważniejsze w życiu.
    Pozdrawiam :)
    Zosia

  • 24 November 2015, 19:00

    Zainspirował mnie ''lelumpolulisty '' nie omal w takim samym stopniu jak onegdaj pewną jego wyniosłość Anię zza zapiecka tzw '' szczanie ''.Fakt współcierpienie w chorobie to pospolita litość która przede wszystkim sekunduje egocentrycznej nacji ludzkiej ułomności a do szczerej troski o pacjenta , ba do zasad etyki zawodowej w kontekście profesjonalizmu pracownika służby zdrowia , bez wzgledu na to czy to jest psycholog czy tylko pielęgniarka ma się mniej więcej tak jak pięść do nosa , ale w niektórych zapieckach występuje zjawisko tzw . poślizgu na diagnostyce z Wenus , uwierz mi MIRKU ż e ono jest sto razy gorsze od litości . Przyznaję tekst byłby w pełni budujący gdyby nie ten Beskid

  • 24 November 2015, 08:30

    Następna Wigilia będzie ...

  • fyrfle

    24 November 2015, 08:09

    Dorotko, łatwiej jest pisać to czego chcą ludzie.

  • fyrfle

    24 November 2015, 08:06

    Katarzyno. Ja nawet nie chcę być święty. Oceniam, plotkuję, złoszczę się, jestem sarkastyczny, pisząc stosuje naturalizm i realizm do bólu. Myślę, że w 99 procentach ludzie skupiają się na swoim smutku, bo system społeczny jest smutny i to co jest tak zwanymi wartościami to smutek sam w sobie. Byłem przy odchodzeniu ludzi, w tym najbliższych, więc napisałem jak napisałem, to moja wersja, która polecam jednak ludzkości. Dziękuję za radość z mojego szczęścia, ją też polecam całej ludzkości. Chyba jednak po tym dzienniku zostanę poprawnym społecznie i oddam się twórczości anielskiej, gwiezdnej, chmurnej, z tak zwanych prawd, przyrodniczej, bez dosadności i przejawów wewnętrznej wolności - nie chce już budzić ludzi z ich snów, choć uważam, ze żeby zaznać szczęścia i radości, trzeba się obudzić, a szczęśliwym sny są niepotrzebne. Będą więc niedopowiedzenia, symbole, baśnie, niebo,....Dobrych snów więc:)))

  • 23 November 2015, 16:18

    Mirku, wydaje mi się, że wbrew temu co powiedziałeś w jednym fragmencie Twojego tekstu, myślę że ludzie nie skupiają się tylko na swoim smutku i 99% nie jest, jak Ty to nazywasz 'frustratami'. Patrząc na siebie, wiem, że nawet jeżeli ktoś jest szczęśliwy przez większość czasu, zdarzają się gorsze dni. I właśnie wtedy najczęściej człowiek siada, myśli, pisze. Jest to z pewnością jakiś sposób na odreagowanie przeżywanego stresu i zrozumienie własnych uczuć. Ja wolę nie oceniać nikogo, jeśli nie wiem jak wygląda czyjeś życie. Nie próbuję też mówić jak ktoś powinien się zachowywać w momencie gdy najbliższa osoba jest ciężko chora. Nie przeżyłam tego, więc nie znam tak naprawdę emocji towarzyszących tej sytuacji.
    Pomijając ten temat, cieszę się Twoim szczęściem i życzę wszystkiego dobrego, pozdrawiam.

  • 23 November 2015, 12:28

    Później poczytam ale jak już jesteś Mirku w Beskidach , może mógłbyś '' pozdrowić '' byłego celebrytę tutejszego , na bieżąco ;)) najlepiej lewo sierpowym pod żebro
    Wiem za dużo wymagam
    Wybacz ale mnie zaprogramowano onegdaj na tzw ''sukces wsteczny '', bez drogowskazu , ćwierć wieku temu z kolei na pokutującą grzesznicę a ja nadal Dzięki Bogu jestem tylko sobą ;) i tak jak ponad pół wieku temu , kiedy to poszedł sobie z płaczem przyszły ksiądz z mojego podwórka , nie znoszę w mojej piaskownicy tchórzliwych intrygantów
    Pozdrawiam ;))

  • fyrfle

    23 November 2015, 10:11

    Tak to takie oczywiste , co piszesz...dopiero teraz oczywiste, ale warto było wytrwale prosić...

  • fyrfle

    23 November 2015, 09:22

    Serdecznie dziękuję Knieyu, zwłaszcza, że to co napisałem raczej łatwe nie jest, choć wynika z pięknego życia, a jednocześnie nie tracenia niczego z oczu. Pięknego tygodnia życzę, jak to słońce teraz za moim oknem.