Menu
Gildia Pióra na Patronite

Poranek bez ciepłych bułek

Znowu wstaje nowy dzień. Słońce bezlitośnie przebija się przez nieumyte okno i fioletową roletę. Sprawdzam budzik. Znowu 7. Znowu nowy dzień. A to Słońce śmieje mi się w twarz. Dawno z nim nie rozmawiałam. Nienawidzę jego blasku i ciepła. Nienawidzę dźwięku mew, błękitu nieba i chmur, które wyglądają jak wata cukrowa. Zawsze lubiłam watę, i to jak kleiła się w moje włosy i palce. Lubiłam kino. Kupowałeś mi Zawsze wielki popcorn, bo wiedziałeś, że mały zjadałam przez wejściem na salę. Kupowałeś mi goździki i zrywałeś habry. Brałeś na wycieczki rowerowe i na stary dach, jakby dla nas zatrzymał się świat i czas. Widziałam tylko brązowe oczy, i nieśmiały uśmiech i wielką nadzieje. Bez Ciebie nie ma już nie ma. Spoglądam na śpiącego obok męża... Ale to nie jesteś Ty. Nie ma Twoich oczu, Twojego głosu, nie jesteś Tobą...

Znowu 7. Znowu poniedziałek. Wyjęłam baterie ze swojwgo serca. Zatrzymałam się. Umarłam z całą prawdą o mnie.

878 wyświetleń
19 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!