Menu
Gildia Pióra na Patronite

15.05.2018r.

fyrfle

fyrfle

Zimni ogrodnicy i Zośka są w tym roku raczej słoneczni i dość ciepli, choć na balkonie zacina północny wiatr, więc lepiej jest przenieś popołudniową kawę w nasłonecznione miejsca w ogrodzie i tam porozmawiać, poczytać, a nawet wymyślić coś do pisania. Poza tym popołudnia to czas prac pielęgnacyjnych w ogrodzie i cieszenia się zielenią, słońcem, kwiatami oraz ich zapachem.

W ogrodzie ciągle się coś dzieje, ciągle zmienia się to co widzimy, zmienia się na lepsze, inne i nowe, ale zawsze jest powodem radości - no prawie zawsze. W północno - wschodniej części ogrodu, po jodle zdecydowanie wije się winobluszcz do góry i wykształcił już baldachy pełne pączków, a sama jodła też już bajecznie kwitnie. Obok jodły zdecydowanym mocnym różem rozkwitły wysokie łodygi wajgeli i wcinają się w przestrzeń bielą kwitnącej tawuły, więc kołysane porywami wiatru tworzą wspaniałe widowisku dla oczu. A pod nimi kwitnie liczna kolonia poziomek. Za bielą tawuły jak wieże katedr strzelają do góry łodygi jaśminu i mają już pączki. Potem następuje królestwo wielkiej już, sięgającej ponad barierki balkonu na pierwszym piętrze kaliny. Kwitnie właśnie intensywnie sprawiając, że wypoczynek na balkonie staje się królewskim doznaniem, zwłaszcza, że zapachowi kwiatów kaliny w sukurs idzie potężna moc woni dzwonków konwalii, które liczną kolonią rosną pod kaliną. Wieczory więc bywają tam niesamowitym przeżyciem, zwłaszcza zapadaniu zmierzchu towarzyszą te cudne lazury nieba, a tam na północy niebo płonie różem i łososiem. Jeszcze oczywiście we wszystko komponują się śpiewy kosów. A potem noc i pora na światła gwiazd.

Wracam z północy i północnego wschodu ogrodu w jego część wschodnią czyli rabatę kwietną, a tutaj obecnie królują orliki i stokrotki. Tam gdzie kwitną orliki jest po prostu jasno różowo i bardzo kształtnie. Ich specyficzne kwiaty sprawiają, że przyglądanie się im jest szczególną radością i przywilejem, no i trzeba się ich napatrzeć, bo ich kwiaty szybko przeminą. Nie przycięte wydadzą setki nasion, które bardzo łatwo kiełkują, sprawiając, że orlik, to bardzo ekspansywny kwiat jak niektóre odmiany rudbekii.

Coraz większą połać rabaty zajmują też stokrotki, które sprawiają, że znaczna jej część jest teraz piękną mieszaniną bieli, różu i bordowości. Niewielkie kwiaty składające się z setek drobnych płatków tworzą jakby kilim na żyznym czarnoziemie.

A pomiędzy orlikami i stokrotkami mocno pną się w górę szyje lilii i bujne krzaczki lwich paszczy. Te ostatnie przetrwały zimę i z dolnych partii łodygi wypuściły liczne następne i teraz już zaczynają pączkować. Poniżej lilii i lwich paszczy coraz mocniej wypuszcza listki wielki krzak lawendy, który po zimie , mimo osłon, wychodzi ciężko ranny, ale potem szybko nadrabia straty w swojej powierzchni.

Druga część tej rabaty, to teraz nagietki, róże, ostrożeń , znowu lwie paszcze i łubin. Lubin, który poniósł ciężkie straty w swojej liczności podczas tegorocznej zimy i jest o wiele wiele mniejszą oazą piękna niż przed rokiem. Na razie do kwitnienia zbiera się jeden kłos. Jest tam jeszcze jedna nasturcja, wyrosła z nasiona, któremu jakimś cudem udało się przetrwać zimę w ziemi i nie przemarznąć.

Południowo wschodnia część ogrodu, to drzewa i kwiaty przede wszystkim oraz pnącze chmielu, które centymetr po centymetrze pnie się na taras jak co roku. Dwie jodły szarpane intensywnymi podmuchami halnego zrzucają teraz powoli szyszki, a te spadają na ziemię lub zatrzymują się póki co na niższych piętrach gałęzi. Pod świerkami rosną trzmieliny, hortensja i kolonia ostróżek posadzonych w ubiegłym roku, które wyhodowaliśmy sami z nasion. Teraz pierwsza z nich zaczyna już kwitnąć intensywnym fioletowym kwieciem.

Przy południowej ścianie domu powoli pnie się po drabince klematis i jest w fazie zaawansowanych pączków. Obok niego zielenią się odbudowujące się po zimie róże, a za różami aż na drugie piętro i wyżej chce wspinać się milin. Jeszcze na południowo zachodnim rogu powoli zbiera się do życia winorośl.

Pisałem, że prawie wszystko się nam udaje, bo jednak jeden z krzewów został zaatakowany przez mszyce i liczne liszki, więc trzeba było intruzów potraktować chemią.

297 715 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!