Zanim zszedłem z drzewa, dobrze sobie zapamiętałem; skakałem z pąka na pąk jabłoni, a każdy taki sam różowy, a każdy odrębny jak osobna planeta, a każdy piękny jak Wenus; a spróbuj opisać kwiat jabłoni, całej bujnej wyobraźni braknie na jeden płatek. Zanim zszedłem z drzewa wziąłem sobie do serca lepkość gruszy i obfitość moreli. Od dziecka byłem dziadkiem do orzechów. Zanim zszedłem z drzewa, przez żołądek do serca trafiła niejedna pestka. Miłości nie wyplenisz, miłości nie wytniesz w pień, miłości nie wykorzenisz; miłość wciąż rośnie.