Menu
Gildia Pióra na Patronite

30.01.2017r.

fyrfle

fyrfle

Za dwadzieścia siódma, to już prawie jest jasny dzień o niebie lekko fioletowym i jak zawsze z tą gwiazdą mocno świecącą jasnym ogniem , tam na południowym zachodzie nieboskłonu. Poza tym kiedy wyjdzie się przed dom, to owiewa nas chłodne smogowe powietrze. Owiewa choć wiatr wieje minimalniutko - prawie wcale, że raczej trudno dostrzec jakikolwiek ruch igieł świerków czy zasuszonych kwiatostanów hortensji. Potem powoli niebo staje się szaro jasne, a tam na wschodzie z górami przyjmuje barwę kremową za sprawą podnoszącego się ponad szczyty słońca. Jest cisza. Nie szczekają psy, nie chodzą ludzie, nawet nie wyjeżdżają autami do pracy, a ptaki też czekają na słońce, które będzie jakby dyrygentem dla ich strun głosowych - kiedy wzejdzie , to i one zaczną swoje trele. Nie jest zimno. Minus dwa stopnie Celsjusz i bezwietrzność, sprawia, że pobyt na polu jest orzeźwieniem i przyjemnością.

Wczoraj wieczorem późnym, a w zasadzie już nocą zdecydowaliśmy się obejrzeć studio teatralne dwójki, w którym przypomniano spektakl Żyd. Bardzo pouczająca,, dająca do myślenia i zarazem pełna gorzkiego humoru historia. Po pierwsze pokazująca jaką ignorancją historyczną jest współczesne pokolenie polskich nauczycieli. Gdzieś czytałem, że Żydzi wystawili Polsce rachunek za doznane straty w wyniku wojny i wydarzeń powojennych , opiewający na setki miliardów dolarów. Jak dobrze się zastanowić to mają rację. Ukradliśmy im jak Polacy i to w sposób bandycki mnóstwo majątku - o stratach moralnych, to już nie wspomnę, bo są jeszcze więcej wycenialne. Tak się zastanawiałem i teraz rozumiem - czemu władze komunistyczne tak szybko zrezygnowały z odszkodowań od Niemców i temat ten nadal nie istnieje? Ano, bo tak samo rozkradliśmy majątek Żydów, a ich wygnaliśmy, wcześniej poniżając ich i prześladując we wszelki sposób. Paradoksalnie jednak napiszę, że uważam, że trzeba pod tamtymi wydarzeniami postawić grubą kreskę i zwrócić ustawowo symboliczne kwoty, bo Polska i Polacy muszą iść dalej - rozwijać się. Zresztą moim zdaniem, trzeba dokładnie zbadać i opisać udział Żydów w rozpętaniu drugiej wojny światowej, bo jeśli faktem jest, że finansowali strony konfliktu, to właściwie wszyscy są rozgrzeszeni, a naród wybrany sam sobie z premedytacją zgotował taki los za przyzwoleniem swoich szalonych żądnych pieniędzy ziomków. Myślę, że obiektywnych uczciwych analiz tamtych czasów nie doczekamy się nigdy i zawsze będziemy manipulowani przez historyków czy dziennikarzy, będących na usługach koterii finansowych czy konkretnych rządów i różnych dzikich lobbystów, którzy też mają w tym miliardowe interesy, aby nas zwodzić i dezinformować.
A życie podczas popiątku na wsi jest proste. Wypoczywamy, kochamy się, smacznie jemy, wesoło i rzeczowo dyskutujemy na wszelkie tematy, które przynosi ludzkość, bo nie da się odizolować, ani przede wszystkim nie chcemy się odizolowywać od rzeczywistości politycznej, historycznej, społecznej, kulturalnej i choćby religijnej. Nie uciekamy w podpowiekową poezję i nie marzymy o tym żeby panowała liryka. Życie ma sens takim jakim jest, a więc z tutejszym smogiem, z tutejszymi ludźmi, którzy są bo są, z tutejszą krętaczą polityką lokalną, z tutejszą religią, która nie przynosi nawet nadziei, a co dopiero wiary czy miłości, z tutejszą wiejsko - powiatową kulturą - kolorową jak cepelia, ale mającą swoje unikatowe piękno, którą popiera nawet sam on - prezydent Duda. Nie odsuwamy się od tego wszystkiego. Jesteśmy w tym i obok tego. Jesteśmy rozmową w domu, a czasem faktycznym uczestnictwem. No więc tniemy na kawałeczki tłuste kawałki mięsa świnianego, smażymy je na skwarki, a potem topimy doń słoninę lub już gotowy smalec i życie jest proste ,smaczne, może ciut krótsze, ale nasze. Nie stronimy też od jedzenia typowo wegańskiego, a więc kroimy kapustę na drobniutko, marchew także i przemieszowywujemy ją, a potem dajemy do pięciolitrowego słoja, przesypując liśćmi laurowymi, zielem angielskim, solą i kminkiem i tak zaczyna się kisić kapusta, którą można jeść samą potem, można robić surówki z niej - zwłaszcza do ryb świetne, można ją podsmażać do kaszanki i schabowych, no i można z niej robić oczywiście kapuśniaki, a tutaj kwaśnicę. Najtradycyjniejszą potrawą z niej, to będzie bigos i tak Polska jest Polską, a Polak Polakiem. To ważne co piszę - teraz w czasie walki o polskość, o to czy zachowamy swoją tożsamość, czy tylko będziemy fragmentem tęczy malowanej nam przez zło nie naszości. No więc warto polska rodzino kupić wyciskarkę i obrać kilka buraków czerwonych, może pół selera, kilka jabłek, kilka marchewek, ze dwie pietruszki, kilka pomarańczy i cytrynę i z nich wycisnąć sok, aby poczuć się polsko, a jednocześnie światowo, jak jakaś Anna Lewandowska, bo to dobre jest i "zdrowe".
Jest za dwanaście ósma i wzeszło słońce. Pokój rozświetlił się promieniami słonecznymi, a we mnie zaraz tańczy radość , jak te firankowe cienie na tej przyjaznej zielonej ścianie. Słońce jest bardzo mocne, że muszę mrużyć oczy patrząc w jego kierunku. Znowu stopnieje trochę zlodowaciałego już sniegu. Z pierwszymi promieniami słońca natychmiast razgawariły się wróble, ze od razu jest jakos raźniej na polu. Ożywił się też troszeczkę wiatr, na tyle, aby poruszać pędami pnącej róży, których część wychyla się od ściany w kierunku właśnie wschodzącego słońca.
W piątek gromnęła na wsi wiadomość - chcą gazyfikować, zbierają ankiety. Byłem za gazyfikacją i jestem chyba teoretycznie dalej, bo że smog, ale jak wrzuciłem kalkulację w komputer, to mnie zwyczajnie chyba na ogrzewanie chaty gazem nie stać, stąd w ankiecie nie wezmę udział i pozostanę przy opalaniu węglem. Może gdyby PGNiG za darmo wykonało przyłącza i puściło gaz po kosztach, to tak, ale tymczasem taniej będzie wymienić piec na ekologiczniejszy od obecnego. Chciałoby się nie mieć ustawicznej chrypki i oddychać powietrzem, które nie śmierdzi, ale nie wszystko można mieć - starczy raz w roku na jodowane powietrze jechać nad Bałtyk.
Marka Jurka posłuchałem w RMF. Ma rację. Polsce jest potrzebna rewolucja moralna, ale osobiście jestem realistą. Polacy wysysają złodziejstwo, krętactwo, kłamstwo, cwaniactwo, oszukiwanie, gnębienie się,...z mlekiem matki. Jesteśmy narodem permanentnych złodziei i kłamców, ale system jest taki - jak się wchodzi między wrony, to kradnij i kła jak ony. Nie można funkcjonować bez kłamstwa i złodziejstwa. Moim zdaniem kłamstwo jest na wszystkich poziomach narodu i państwa, bo są kliki, koterie, kolesiostwa i grupy interesów. Będąc urzędnikiem czy policjantem spróbuj nie wykonywać swoich obowiązków pod dyktando szefa, spróbój napisać rzetelna opinię prawną, która jest korzystna dla interesanta, a nie dla kolesia burmistrza czy innego ważnego urzędnika szczebla gminnego, powiatowego, wojewódzkiego czy państwowego. Ta czy inna to polska lumpen towarzyska o korzeniach peerelowsko - esbeckich i tutaj maszeruje się z chamem, jak śpiewało Stare Dobre Małżeństwo i tak samo jest w świecie firm . Nie myślcie, że tam dostaniecie pracę bez koneksji, a za dyplom z Yale - a takiego wała. Zresztą ludzie samodzielni i posiadający wykształcenie i umiejętności są groźni dla przywódców. Jurek mówi, że Kaczyński popełnia wielki błąd chcąc likwidować okręgi jednomandatowe, a dobrze, że likwiduje kliki w gminach, miastach i powiatach oraz województwach, bo ci panowie zachowują się jakby samorządy były ich własnością i setki milionów złotych trafiają do kieszeni ich rodzin i totumfackich. Zresztą tajemnicą poliszynela jest, że aby założyć biznes w niektórych miastach, to trzeba mieć poglądy jego właściciela czyli burmistrza czy prezydenta , inaczej nie ma zgody bo nie.
W Krakowie odbyło się zapoczątkowanie jedynowładztwa nowego szefa biskupstwa, przywiezionego w teczce z miasta Łodzi i kadząc mu biskup Gądecki skazał szto biskup powinien rządzić podwładnymi, a nie ich słuchać. No to ja się kurna siebie pytam - co ja u diabła robię w tej dziwnej organizacji zwanej kościół katolicki, czym ona jest? Ta wypowiedź to zwrot w kierunku zabetonowanego kościoła - takiego antyhumanistycznego. Zamiast miłości, to dogmaty maryjne. Zamiast radości, to pieniądze, pieniądze, pieniądze. Zamiast wspólnoty dusz i serc, to kamienie smutku, wmawiania poczucia winy od najmłodszych lat i chore pojęcie grzechu? Co to u diabła jest ten kościół? A moż faktycznie ten kościół jest...u diabła? u diabła właśnie...
A pod Piotrkowem TRybunalskim to był karambol, no i kierowcy się zdziwią, bo zrzucają winę na mgłę, a tymczasem oni zawinili i część z nich dostanie zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, a reszta zarzuty zwykłe. Sami mówią, że widoczność była 10 metrów, to po prostu jechali za szybko, skoro takie szkody były i takie ofiary.
Modlimy się Ojcze nasz i moim zdaniem ta modlitwa wystarczy, bo zawiera w sobie wszystko co modlitwa powinna zabierać i nie trzeba już modlić się do żadnych pośredników i przez nich zanosić modlitwę, bo to niedorzeczne jest. Mówiąc Ojcze nasz, zwracamy się do Ojca, a więc do kogoś kto nas powołał do życia, kto nas ukształtował, kto wie jakie są nasze potrzeby naprawdę i kto chce tylko naszego dobra. I tak powiedział Chrystus - módlcie się Ojcze nasz....
Często my parający się literami i słowami nadużywamy słowa samotność. Moim zdaniem samotność to patologia niedostosowania do rzeczywistego świata i odrzucenia przez ten świat patogena jakim jest osoba dziwna, nie pasująca do ogółu i nie jest to jego wybór, to konsekwencja jego dziwności i patologii - może próby życia z tak zwanymi zasadami w świecie który każe się dostosowywać i swoje ja chować dla ulotnych chwil zwanych Poezją lub ja zapisanego w tajnych dziennikach. Rzeczywistość to światowidowość, wielolicowość i jest w samej rzeczy bardzo prosta. Dostosowanie pozwala sobie na chwilę bycia samemu, ale nie na samotność, bo wie , że żyje się żeby żyć, a nie smęcić i bredzić jak mi to źle jaki to jestem inny i zatem jak wartościowy, no i jeszcze wymaga, aby go na piedestały wznosić, że taki oryginalny i undergroundowy. A czy aby nie zwyczajnie głupi?
Jak cię widzą, tak cię piszą, czyli piersi kobiety właśnie decydują o wzroku mężczyzny i od tego zaczyna on układankę zwaną potem miłość. Bez soczystych, bujnych, zachęcających, wręcz wydobywających ślinę piersi żaden początek relacji nie istnieje. Piersi kształtują męski zmysł dotyku w delikatność, zdecydowanie i adorację najświętszego fragmentu ciała jakie istnieje na ziemi, najpiękniejszego, najsoczystszego, najradośniejszego, najrozkoszniejszego. Bez piersi nie ma żywota mężczyzny, a kobieta jest ziemią jałową.
Coraz częściej ujawniają się na fb kodowcy i kodowczynie z ich pogardą, wyniosłością i poczuciem lepszości - zwłaszcza wobec rodzin wielodzietnych, które nazywają patologią i twierdzą, że rząd daje im pieniądze, które ukradł innym. Czytając ich mam wrażęnie, ze to takie Marie Czubaszek, które są po dwóch czy czterech skrobanach i się tym hęłpią w imię zafajdanego poczucia wolności. A jednak pieniędzy na 500 plus starcza, ale to temu , ze rząd przestał rozdawać pieniądze bogatym - takim i ludziom, którym te pieniądze nie są potrzebne, ot takim Jandom na ich teatry, jakimś koteriom pisarczyków na ich wieczorki i różne przedsięwzięcia za państwowe pieniądze, różnym dziwnym malarzykom na ich wernisaże. Drodzy piszący i inni tego typu , mający się za artystów, naprawdę te rodziny wielodzietne - nawet z ich patologiami, są ważniejsze od waszych nawet najgenialniejszych dzieł, bo są tylko martwymi płodami, a tam jest sól życia - człowiek niosący prawdziwe życie.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących