Menu
Gildia Pióra na Patronite

20.08.2018r.

fyrfle

fyrfle

Zaczyna się kolejny piękny kolorami, światłem, ciepłem upalnym i miłością ludzi dzień. Już o ósmej jest bardzo ciepło, tak więc ten sierpień przypomina ten z przed trzech lat, w którym temperatury dochodziły do 38 stopnie Celsjusza. A w tym jesteśmy po koncercie Polskiej Orkiestry Filmowej w Żywieckim Amfiteatrze, której towarzyszył chór Harmonia i Kayah. Było rewelacyjnie - cztery godziny wspaniałej muzyki i piosenki. Myślę, że to jest ta wspaniała ludzkość, ludzkość na którą tak narzekamy, która połączyła się w muzyce, piosence i dobrej zabawie. W piątek i sobotę byliśmy w Krakowie i też tam ludzie przez cały dzień i noc po prostu się bawią i nie widać tam tych złych scen z Warszawy, które dzielą ludzi. Dopiero po powrocie i włączeniu facebooka atakowały nas ponownie nienawistne posty z jednej i drugiej strony dramatu narodowego. Na szczęście kto był mądry, to mógł wieczorem włączyć transmisję z żywieckiego koncertu i tańczyć w domu, wzruszać się i przede wszystkim kochać.

Żeby miłość, która jest w nas uzupełnić, to oddajemy się pielęgnacji ogrodu, a w nim raduje nas w sposób szczególny ten wspinający się już pod drugie piętro powój i zakwitający szczebel po szczeblu kwiatami w kolorze blue i bieli. Cieszą nas ogromnie jego kilkudziesięciocentymetrowe przyrosty każdej doby, które teraz wypełniają zielenią i kolorem przestrzeń ściany i balkonu. Oczywiście główną bujnością zieleni na wschodniej ścianie jest pnąca hortensja z jej białymi wciąż kwiatami, które towarzyszą nam od wiosny i cieszą, choć przecież nie wabią już roju tysiąca pszczół jak wtedy. Wraz z powojem pnie się w górę zielono bordowa róża pnąca, ale czy po zimowych stratach zdoła się na tyle podnieść w sobie, aby zakwitnąć tym wielkimi bordowymi kwiatami? Zakwitnąć i uwieńczyć lato? Za to na pewno owoc wyda pnącze bujne i wysokie na ponad drugie piętro chmielu, które teraz niesamowitą gęstością pokryło się szyszkowatym kwieciem w kolorze zielonym i zachwyca lśniąc przenikane przez gorące i jasne promienie słoneczne. No i ostatnim pnączem na tej ścianie jest klematis, który od zera odbił wiosną i wspina się już prawie na pierwsze piętro, cały czas wspinaczkę tą krasząc pięknymi bordowymi kwiatami, które nabierają koloru na tle kwitnących za ich plecami słoneczników.

Wchodzimy w ostatnią część lata, więc powoli przestrzeń między kwiatami, między trawami i między bramami wypełnia się pajęczynami, a wczoraj wracając z koncertu ni stąd ni zowąd lądowały one nam na głowach i coraz też częstszymi gośćmi w naszym domu są koniki polne lub też oczywiście siadają gdzieś w chmielu, gdzieś na smagliczce czy jaśminie i urządzają nam wspaniałe wieczorne koncerty. A te wspaniale wybrzmiewają pod niebem pełnym migocących gwiazd i tym pomarańczowym księżycem, który teraz w sierpniu jest największym i zarazem najpiękniejszym w całym roku.

Czytam taką myśl, że spokój jest dla tych co umarli i wiem już, że spokój można osiągnąć za życia, to przychodzi z wiekiem, to przychodzi wraz z miejscem codziennego życia, z ludźmi, których się w tym życiu umieszcza, z umeblowaniem swojego życia i postawieniem w nim na to tylko co naprawdę tworzy to życie pięknym, mądrym i dobrym. Podpowiem, ze w moim przypadku nie jest to praca, nie jest to wianek tak zwanych przyjaciół i nie jest to tak zwane udzielanie się.

Tak, duch człowieka dzieli się na dwie składowe, a więc na tą z przed wypicia kawy i na tą po wypiciu kawy, ta druga część właśnie umożliwia pełny odbiór miłości świata i w sumie tworzy człowieka i spokój w istocie ludzkiej. Pozwala na podejście do okna i wypatrywania, czy raczej wpatrywanie się w kwiaty ciesząc się ich barwami, ciesząc się ich kształtami, ciesząc się dochodzącym z nich zapachem i umożliwia z wiarą czekanie na miłość, która wiemy, że do nas przyjdzie i wypełni nas rozkoszą życia, przyjdzie, bo jest w nas.

Wieś. Kury gdaczą po każdym zniesionym jajku i słychać, że niosą dużo. Koguty pieją tryumfalnie, a psy szczekają zawadiacko i zaczepliwie do ludzi, chcąc zwrócić na siebie uwagę, chcąc im radość życia zakomunikować merdaniem ogona i ogólnym ruchem ciała. Koty z lubieżnością przewracają się w mocno dziurawym asfalcie naszej ulicy i po prostu wyrażają bezgraniczne szczęście swojego wiejskiego losu, który jest spokojem, lenistwem, wypoczynkiem przerywanym instynktem, który nakazuje im pójść i zaznaczyć swoje terytorium.

Tam w górze promienie swoje posyła nam słońce, promienie i jasność. Tam w górze jest błękit nieboskłonu, pod którym wypiętrzają się powoli chmury, a które mają przynieś być może burze, które byłby naszą radością, bo nawodniły by ogród i wyręczyły nas od konieczności podlewania go. Tam w górze latają ptaki i samoloty, które wożą i przywożą nas z krajów wakacyjnego wypoczynku, a wszystko to powoduje w nas uczucie spokoju i pokoju i szkoda mocno szkoda, że tego nie znajdziemy w przestrzeni medialnej i internetowej, która jest po prost naszym wzajemnym sobie wstrzykiwaniem jadu zła.

Dziennik dedykuję dzisiaj moim znajomym z fb i innych przestrzeni internetowych, którzy żyją w Warszawie i poddają się jej nienawiści. Może po prostu jeszcze wyłączcie telewizje informacyjne.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!