Menu
Gildia Pióra na Patronite

Rachunek akceptacji

Wytresowałeś mnie w swym zimnie, w swej emocjonalnej lodówce. Może to ja po prostu byłam dobrym uczniem, jakoś powątpiewam w Twój kunszt trenerski, podejście do zawodników. By być dorym trenerem trzeba okazać zaangażowanie, zainteresowanie i choć ksztę wiary. Napatrzyłam się na to zlo, którym mnie karałeś. Nastawiałam ramiona, na bolesny bicz jestestwa, bez namysłu, z wiarą, że to wszystko ma sens. Nie miało. Nie boli mnie rozgoryczenie, powinniśmy się do niego przyzwyczaić. Rzeczywistość, zamraża nasze reakcje na zło. Ty zamroziłeś mnie w całość, doszczętnie, permanentnie. Pytają, czy nadal jestem tak zimna. A moglam się ogrzać? Mówią, że tak trudno ze mną żyć. Przecież nikogo nie błagam o współczucie. Znakomicie sobie radzę, przyjmując imitację szczęscia i zadowolenie na swej twarzy. Zadowolona to może i jestem. Zmroziłam siebie tak doszczętnie, że aż przykelejam się podłogi. Na wieczność, na nieskończoną wieczność? Są tacy pewni, pewni w swym przekonaniu. Tak łatwo mnie ocenić, ocenić po 3 miesiącach znajomości. Łatwo krzyknąć, przywołać do porządku. Tylko jakiego porządku, skoro swojego życiowego nie widziałam od 6 najbliższych lat. Nawet nie pamiętam jak porządek wygląda. Podobno ranię, kiedy mówię, że mogą odejść. A czy trzymam ich na siłę? Czy dużo wymagam, prócz akceptacji. Nadto, nadto ich ludzkich możliwości. Ja akceptuję, akceptuję głupotę, wierząc, że kiedys zmądrzeje. Akceptuje ich dziecinnność, widząc w tym nutkę szczęscia. Akceptuje, wszystko co noszą ze sobą, pod sobą i nad sobą. Akceptuję, bo przecież tego wymaga życie. A moja akceptacja jest tak droga. Na tak wielki koszt, chce ich wszystkich narazić. Nie wiem, czy to moja zimnośc sprawiła moj marazm do życia. Odporność na to wszytko, przejawiająca się panicznym śmiechem, przeświadczeniem, że z Tobą lub bez dam sobie radę. A nie dam? Wyjdę jeszcze bardziej zmrożona na to wszystko czym przyszlo mi sie delektować, delektować tak mocno że ąz ksztusić. Nie błagam o współczucie, nie potrzebuję nadto zainteresowania. Jedyne czego od Ciebie wymagam to akcpetacji, akcpetacji takich a nie innych wad. Nie próbuj wpisać mnie w swój szablon, w ten piepszony blok techniczny, w tę pięciolinię krzywych przysięg, ze będzie lepiej. Nie będzie lepiej. Przecież, nikt nam tego nie obiecał. Po deszczu, nie musi przyjśc słońce, może padać do usranej śmierci naszych paznokci. Nie wymagam duzo, nie nadto Twoich możliwości. Jeśli jednak, nie dasz rady, odejdz. Nie krzycz, szkoda Twojego głosu. Nie wiń - nie jesteś sedzią sprawiedliwym. Każdy z nas nosi w sobie gorycz, możliwe, że na moją po prostu nie ma w Twoim swiecie miejsca. Nie narzucam się, znam swój wielki ciężar, nie chcę zrobić nim Tobie krzywdy. Nie trzymam Ciebie na siłę, choć czasami wydaję mi się, ze tego właśnie chcesz. Szanuje Ciebie, bo jestes osobnym życiem, a do życia należy mieć szacunek. Z tegoż szacunku, nie zmierzam Ciebie zmuszać, jeśli to o co proszę jest za drogie na Twoje możliwości.

20 999 wyświetleń
429 tekstów
2 obserwujących
  • WilceeQ`

    12 July 2012, 15:55

    Nie pierwszy, aczkolwiek od dawna nieliczny, tekst jaki do mnie trafił, przeszył mnie i zabił mocniej w sercu. Może dlatego, że jest trochę jak lustrzane odbicie nielicznych spraw... Może. Jednakże to nieistotne... Ważne, że jest i go ujrzałam. Za to dziękuję.
    Teraz tylko kilka uwag:
    Przeczytaj jeszcze raz i sprawdź pisownię, gubisz polskie znaki. Cała reszta, jest dobra, bądź nie wyłapałam innych skaz.

    Pozdrawiam
    W.