*
Wyobraź sobie, że nie potrafisz chodzić bliscy uczą cię kroków idziesz powoli a ich oczy dumne.
Ale potem biegniesz przed siebie nikt już nie patrzy potykasz się o błędy przewracasz o melancholię strachu cierpienia.
Na kolanach się czołgając marzysz , aby znów chodzić boso przez obłoki beztroski.
Aby twój upadek był jak w ten dzień letni kiedy leżysz bez westchnienia a przez promienie uśmiechu babcia podnosi ci serce.
Pamiętaj znów się podniesiesz ale uważaj , przez czyje ręce.