Menu
Gildia Pióra na Patronite

Po dziś dzień...

YoAśka.

31.12.2009 - wtedy Cię poznałam. Spodobałeś mi się od samego początku. Nigdy tego nie słyszałeś, ale tak było. Tylko cóż... Tobie podobała się moja przyjacółka, a Ty jej. Po jakimś czasie zostaliście parą. A ja? Bardzo Cię wtedy lubiłam. Na szczęście tylko tyle.

Póżniej kontakt się urwał z Nią, a tym samym, z Tobą. Ja jednak nie zapomniałam...
Po paru miesiącach czułam , że coś jest nie tak. Napisałam do Ciebie. Okazało się, że przeczucie mnie nie myliło. Zerwała z Tobą. Zaczęliśmy się spotykać, na początku tylko na tle koleżeńskim. Ze spotkania na spotkanie czułam co raz więcej ... Przyszły Twoje imieniny i impreza..
Leżałeś obok... Nadciągnęło wielkie pożądanie, jakiego dotąd nigdy nie czułam. Zapragnęliśmy siebie. Na szczęście nie byliśmy sami, nie zaszło to za daleko. Rano uciekłam wystraszona. Było mi wstyd tego , co czułam. Zadzwoniłeś do mnie : " mieliśmy razem zjeść śniadanie ." Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie wiedziałam , co robić. Dzień za dniem myślałam o tym , co zaszło między nami...
Nasze kolejne spotkania doprowadziły Nas do czegoś nowego.
27.11.2010 r. zostaliśmy parą. Byłam szczęśliwa jak nigdy...
Po ponad pół roku zaczęły się prawdziwe kłótnie. Twoje ciągłe picie, przyjeżdżanie do mnie w stanie wskazanym. Ciągłe , niekończące się pretensje o mojego przyjaciela. Afera o moje myśli, choć Ty miałeś takie same. Tylko Tobie można było... A ja zawsze ta zła.. Oczywiście wypominanie blędów przy każdej nadażającej się okazji.. Nawet , jeśli twierdzisz, że tak nie było , tak się czułam. Tak ponad rok...Kłótnie mogłam wytrzymać. Czyż jednak można budować związek bez braku zaufania, bez zrozumienia? Nerwy puściły. Pomimo tego, jak bardzo Cię kochałam, nie mogłam już tak dłużej. Widziałam, jak cierpisz, ja cierpiałam razem z Tobą, choć tego nie pokazywałam.
Próbowałam zapomnieć. Wplątywałam się w bezsensowne zauroczenia , tylko by nie myśleć. Wmawiałam sobie , że już Cię nie kocham. Nawet się udawało. Na chwilę. Raniłam innych, Ciebie i siebie. Nie mogłam jednak przyznać się przed samą sobą do takiego błędu, jak zerwanie z Tobą. Coś mi na to nie pozwalało. Duma? Może i tak. Dziś to już nie istotne. Po dwóch miesiącach od naszego rozstania znalazłeś sobie dziewczynę. W końcu zrozumiałam , jaka byłam głupia. Wciąż byłeś dla mnie tym jedynym. Wiedziałam, na początku Waszego związku, że jeszcze Jej nie kochasz. Walczyłam o Ciebie , jak mogłam. W końcu mnie wyśmiałeś... Brakowało sił. Próbowałam innym sposobem , także nie pomogło. Próbowałam zapomnieć - wyszły z tego tylko problemy.
Wiesz sam, jak aktualnie wyglądają nasze relacje... Jak wyglądają Twoje relacje z Nią. Twierdzisz , że Ją kochasz. Czy aby na pewno? Czy to nie jest tylko przyzwyczajenie?

Domyślasz się moich uczuć...
Wczoraj spytałeś czy pogodziłam się z tym, że jesteś z Nią. Nie odpowiedziałam. Zapewne nie pogodziłam i nie pogodzę. Jesteś jedyną, prawdziwą miłością mojego życia. Tylko z Tobą mogę być naprawdę szczęśliwa. Chcę, żebyś Ty także był szczęśliwy. Nawet jeśli nie ze mną...

Ja wciąż będę Cię kochać. Zawsze. Możesz się z tym nie pogodzić, ale ja nie mogę tego zmienić...

Przepraszam za wszystkie cierpienia, za wszystkie błędy, za miłość...

25 652 wyświetlenia
179 tekstów
2 obserwujących
  • 4 July 2013, 11:04

    Ludzie wielokrotnie mówią o prawdziwej miłości. Ale miłość nie jest ani prawdziwa, nie nieprawdziwa. Ona po prostu jest. Mówi się również, że nigdy nie ma tej samej miłości. I to jest prawda. Nigdy nie trafisz na tak bardzo samolubnego egoistę. Przyjdzie Ci trafić na nadętych skur...nów. Na ludzi, którzy będą chcieli podporządkować Cię do własnego idealistycznego obrazka.
    Ale jedno jest pewne. Muszą zostać zranieni. Muszą kogoś stracić, żeby w przyszłości znajdując miłość - nie zamknęli oczu, i nie poszli w inną stronę. Wszystko na czymś polega. Przyczyna - skutek.

    I w pewnym momencie w życiu - kochać - staje się słabe. Jest w cieniu. Jest w cieniu czegoś większego.

    Pzdr!