Menu
Gildia Pióra na Patronite

15.01,2018r.

fyrfle

fyrfle

W sobotę lektor na wieczornej - niedzielnej już mszy zacinał się bardzo i jąkał, ale ja mu się nie dziwię, chłopak miał jakieś dziesięć lat, a kazali mu czytać o rozpuście, a co 10 - cio latek może widzieć o rozpuście? Nie wiem nawet czy gdyby lektorem uczynić kogoś z tej wspólnoty "30 plus minus", co ja jej dodaje jeszcze 500 plus, to cz i oni nie zająknęli by się i nie zacokali albowiem w tak niewielu alkowach bywali, że by znać, rozumieć, a tym samym przekazać jak głodną jest sytość rozpusty.

A potem to kazanie głosił farosz z Żywca, co to obecnie nawraca nioopodalnych braci Czechów, którzy i które to siostry tamtejsze są wyznawcami Husytyzmu, ateizmu - pewnie nie wiedząc co to jest, ale generalnie to idzie im w życiu, żeby klawo było, dobrze i syto się żyło. Miałem nadzieję, że on coś własnie uderzy w tym kierunku w swoim kazaniu, a on tymczasem nawijko - woalkę uskutecznił na temat kultu maryjnego, bo to nabożeństwo fatimskie było, trzynastego i wiadomo ten tego. Choć nie do końca, co wyłuszczając tutai uiszczę swoje zdanie w onym temacie, moim zdaniem, bardzo kontrowersyjnym, gdyż matką ludzkości jest Ewa, a Maryja matką lęku, patriarchalizmu i okowów. Zresztą nie jest matką, jest ofiarą manipulacji swoją osobą. Ano zdarzyło jej się być gdzie nie powinna kilka razy.

Genesis kultu maryjnego według księdza z Żywca, co generalnie z Czech, leży w tym, że Matka Boska była pod krzyżem, a owym uczniem miał być Jan i Chrystus mówiąc słynne słowa, że oto matka twoja, oto syn twój, to tak naprawdę powiedział, że Maria jest matką kościoła, a my wierni jesteśmy poddani jej kościołowi i królowaniu we wszechświecie, świecie, Polsce - w tym Dziadowej Kłodzie. Moim zdaniem , to czyste nadużycie i zwyczajna manipulacja i zaryzykuję, że chodziło o wprowadzenie patriarchatu i zniszczenie kobiet w życiu publicznym i kościelnym. Obie diabelskie sprawki taak zwanych ojców kościoła powiodły się znakomicie, doprowadzając do takich aberracji kobiecości jak zakonnice czy feministki.

Kult maryjny zaczął się rozpowszechniać kilkaset lat po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa i był sporny od początku. Doprowadził do wielu rozłamów w kościele początkowym, a na jego opokach zniszczono wiele mądrych kobiet, które w swym niezależnym myśleniu przerastały ciemnotę ówczesnych księży, więc zwyczajnie były oskarżane o czary i palne , bądź ścinane na szafotach. Wykształcone jest początkowo w szkołach post greckich, były filozofkami, kapłankami, wizjonerkami, prorokowały, raziły mężczyzn darem języków - głosoalii. Zazdrość, nienawiść pchała ich do czynów okrutnych wobec kobiet, doprowadzając je w konsekwencji w swej żałości do ról teściowych. Pewnie chodziło też o wyeliminowanie kultu Marii Magdaleny, która według wielu ewangelii miała być żoną Chrystusa i Jego najważniejszą i najmądrzejszą uczennicą - Ewą tamtych czasów. Nieudolnie, bo nieudolnie, ale ten wątek w swojej powieści podejmuje Dan Brown współcześnie. Tamte ewangelie spalono, ich posiadaczy i ich głosicieli niestety też. Taak rodził się powszechny kościół katolicki - rzymski. Karmiony ogniem i mieczem oraz fanatyzmem swoich świętych i doktorów utuczył się w monarchię władzy nad rozumami ludzkimi. Na szczęście czasem zdarza się, że jest zwyczajnie ubogo i ubogo duchem - jak chciał Chrystus, a Mekki finansowe kultu maryjnego jak Fatima, Lourdes, Guadelupe, Licheń , Toruń czy Częstochowa nie przysłaniają wszystkim wiary w Miłość Chrystusową, jej głoszenie czynem i nie przeszkadzają modlić się jak Syn przykazał , czyli Ojcze nasz...!

Wiem, że i rozumiem, że ludzie modlą się przez różaniec i ponoć mają - jak twierdzą - spektakularne wyniki przez tą modlitwę, czyli obfitość tak zwanych łask Bożych, a to porzucili kulę, a to mąż dostał wymarzoną pracę, a to urodziło się dziecko zdrowe. Nie neguje, ale moim zdaniem kult maryjny w katolicyźmie niszczy kult Boga i choćby trzeciej jego osoby Ducha Świętego - marginalizuje, bo w katolicyźmie nie stawia się na Jego dary, a powinno przede wszystkim. Mądrość i twórczość, sprawiedliwość i prawość, dołowane są na rzecz posłuszeństwa, dulskościi fałszywie rozumianej pokory, aż się chce zapytać za OSHO - czy za tym wszystkim tak naprawdę nie stoi Szatan?

W sobotę nasz dom dostąpił też wielkiego katolickiego zaszczytu i obyczaju, a więc tak zwanej wistyty duszpasterskiej zwanej kolędą, którą najpełniej doświadczył pewien znajomy Pawła Kukiza i które to zdarzenie pan Paweł opisał w pieśni bojowej "ZCHN zbliża się" i zaśpiewał na melodię pieśni kościelnej "Pan Jezus już się zbliża" co spowodowało, że Piersi miały zakaz koncertowania na Górnym Śląsku, a mi się magnetofon gotował ze śmiechu. Tak więc, wikary przyszedł, porozmawialiśmy o...o ekologii i kosztach ogrzewania naszego wielkiego wielorodzinnego domu. Popiołu jest dwa kubły 120 litrowe na miesiąc, oczywiście zimą. Następny piec będzie może na pelet. Pogratulowaliśmy mu bardzo dobrych kazań, na które po prostu czekamy jak na nowy film w DKF. Niestety mało ich, bo list, bo inni księża, bo jest wymóg skracania mszy, aby nie zrażać młodzieży, a ci i tak nie przychodzą, gdyż nie odnajdują się w kościele proponowanym przez polski episkopat.

Wieczorem , po raz kolejny obejrzeliśmy zabawną i mądrą amerykańską komedię "Last Vegas" z Robertem de Niro, Michaelem Douglasem, Morganem Freemanem i Robinem Williamsem. Kapitalna rozrywka na koniec dnia i pod dobry sen.

W niedzielę zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę i przed południem wyruszyliśmy w góry przyciągani intensywnym słońcem. Po drodze spotykaliśmy ludzi w ich codzienności, chorobach, kalectwie, ułomnościach charakteru, a lasy na zachodnich zboczach i szczytów były przecudnie oszronione. Rozmowy, rozmyślania, obserwacje, podziwianie i przeszło spokojnym marszem kilka godzin.

Wieczór, to film Iris o znanej irlandzkiej pisarce, która zapada na chorobę Alzcheimera. Miała twórcze zycie, kontrowersyjne poglądy, jeszcze bardziej kontrowersyjne życie osobiste i przez to jej biografię oglądało się bardzo interesująco, no i w jej roli genialna - jak zawsze genialna na ekranie Judi Dench.

Dziś jest chłodny minusowy poranek. Ryż z jabłkami, żurawiną i cynamonem na śniadanie był doskonałą smacznością. Dużo pracy dzisiaj. Mam kilkanaście książek na stanie do przeczytania, w tym nowo zakupione poezje Adama Asnyka czy Powieść Stendhala "Czerwone i Czarne", ale kontynuuję chatę i Broniewskiego, jest parę zaległych felietonów Kaja, trzeba byłby cusik szrajbnąć Błażejowi do ogródka czy rozwinąć temat nadziei w już napisanym feltku do Akademii Felietonu, ale zobaczymy co się da zrobić, ile i komu. Trzeba też podzwonić tu i tam i polować na tę bilety na Santanę - Oświęcim jest rzut moherowym beretem z antenką lub bez, to warto się wybrać.

297 722 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!