Wróciłem do domu. Nic nie czułem. Zero. Kompletne Dno. No, może z wyjątkiem zimnych stóp i dłoni, których w rezultacie też już nie czułem. Nie czułem zupełnie nic... Poszedłem do kuchni. Wyjąłem wino. Butelkę wina, nie żeby tam jakąś lampkę wina. Nie. Całą butelkę. Zacząłem pić. W kieszeni znalazłem ostatniego papierosa. Zapaliłem. Papieros. Wino. Dym. Zero. Dno. Dno w uczuciach. Dno w butelce. Dno we mnie. Niekończące się dno. Noc. 2 w nocy. Wish You Were Here. Dym. Noc. Wino. Dno. Esemes: Przyjedź. Potrzebuję Cię. Nie daję sobie rady. Jadę.