Wiatr delikatnie rozwiewa moje włosy, słońce muska moją twarz. Trzymam w ręku listek, który spadł z drzewa. Piękny kolorowy, ale już martwy.. Takich listków o tej porze jest tysiące.. Miotane przez wiatr.. Są one jak ludzie, miotani przez różne sytuacje.. Poddający się i czekający na to, gdzie zaprowadzi ich los. Ślepo idą w ogień.. Za szybko zwątpili i stali się jak te liście, tylko nieliczni jeszcze się trzymają drzewa - wiedzą czego chcą od życia i do tego dążą, ale to już nieliczni osobnicy. Jednak różni nas to od liści, że my z powrotem możemy się "przypiąć" do tego drzewa i dążyć do tego co chcemy od życia..
Miły tekst, fajnie sklejony. Metafora drzewa ciekawa, zmusiła mnie do chwili zastanowienia, jednak im dłużej to robiłem wyciągałem nie tyle różne od Twoich wnioski co zacząłem nadawać im zupełnie inne wartości. Pozdrawiam.