Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zrobić miejsce na Słowo (interludium)

Odys syn Laertesa

Odys syn Laertesa

W poszukiwaniu sensu życia w drodze do domu Ojca (tudzież o powrocie do ojczyzny)

Logika:
"Judasz był najpożyteczniejszym człowiekiem na ziemi, bo gdyby nie on, nie doszłoby do zbawiennej dla ludzkości ofiary"
Mądrość: ​
"Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie"

On poddał pod ludzki sąd wszystko co sobą reprezentował. To co wielu widziało, dotykało i podziwiało w sposób bezpośredni. Uzdrowienia ciała i uwolnienia ducha, przywrócenia do życia, radość i pokój w utrapieniu, łagodność i cierpliwość wobec pogubionych, otwartość na każdego spragnionego pociechy. Godność poddała się hańbie. Moc mogąca na jedno mrugnięcie oka wszystkich postawić do pionu, uległa przed miłosierdziem. Czyste dobro zrównane z łotrami, wystawione na pośmiewisko, cierpiało niewyobrażalne męczarnie w osamotnieniu. Krótka jest droga od "hosanna!" do "na krzyż!" kiedy zamiast wolności politycznej i porządku prawnego, codziennej darmowej opieki medycznej i chleba do syta, ludzie zostają z nakazem miłości (zwłaszcza nieprzyjaciół) i znoszeniu trudów życia. Pozostaje uciec do Emaus mrucząc pod nosem "a myśmy się spodziewali".

Dlaczego więc ja, człowiek myślący logicznie, mający zdolności poznawczo porównawcze, i tzw. inteligencję, miałbym się chować ze swoim "udręczeniem", i tysiącami słusznych "racji" nie oskarżać współczesnych judaszy. Czemu mam straszyć innych ludzi utratą tzw. "strefy komfortu", z której wyjście jest lansowane jako wartość. Jak to pogodzić z całą masą "inteligentnych" projekcji o "zagrożeniu" (jeszcze kule nie latają a trup już ściele się gęsto) które niczym "modlitwa" z "Dnia świra", domaga się rozstrzelania, powieszenia, więzienia, trybunałów, a co najmniej wysłania na Madagaskar "onych"... "odpowiedzialnych", a przy okazji ich popleczników (choćby to był własny brat/siostra, mąż/żona, ojciec/matka, itd. którzy nic złego mi nie zrobili). Bo popierajo
Pomagajo Ukrainie - zamiast ją oddać carowi w słusznym rewanżu za Wołyń. Bo mówio że dobry Niemiec to martwy - chyba że dobrze płaci to najlepszy żywy. Bo kopio mierzeję, nie wierząc łzom "matki natury", i tno chore drzewa (zamiast dać zdechnąć wszystkim). Bo cara się tak bojo że drażnio/a amerykie (za Jałtę) za mało za klamkie (lub laskę) trzymajo. Bo dajo za mało i zabierajo za dużo. Bo szczepio i za mało szczepio. Bo gaz za drogi - choć ruski (najtańszy). I że granic nie bronio, a jak bronio to źle, bo wojska za mało - i za dużo to żre, bo są ważniejsze wydatki. I w ogóle "dajo sie..." Czechom, Węgrom, ruskim, anglosasom, korporacjom, naukowcom, lekarzom, masonom, klerowi, a najwięcej żydom. Bo "za wszystkim" żydzi stojo... a że unii "nie dajo sie..." za darmo to źle! A najgorzej że końca, tego płytkiego jak naleśnik świata, jak nie było tak ciągle nie ma (więc nawet jeśli coś pominąłem to nic nie szkodzi)... Ufff.
Dość że dzięki temu "szokującemu" doświadczeniu, od którego stronić się starałem, a którego "przebłyski" czasem w internecie znajduję, odkryłem szalejący coraz bardziej w naszej polskiej rzeczywistości dysonans poznawczy. Dziwny o tyle bardziej, o ile za każdym z owych przebłysków stoi jednocześnie głośna deklaracja o miłości do ojczyzny, i w ogóle do ludzi.

"...Uwolnij moje życie, Panie,
od warg kłamliwych
i podstępnego języka.
Co Bóg tobie uczyni
i czym ci odpłaci,
podstępny języku?
Ostre strzały mocarza
i żar węgli płonących.
Biada mi, że przebywam wśród Twoich wrogów,
że mieszkam pod namiotami barbarzyńców!
Zbyt długo mieszkała moja dusza
z tymi, którzy nienawidzą pokoju.
Gdy ja głoszę pokój,
oni dążą do wojny."

Tym to sposobem nie grozi naszemu państwu (na szczęście?) odzyskanie dawnej świetności, która dawno temu tak bardzo przeszkadzała bliższej i dalszej zagranicy. Żaden też domorosły "geostrateg" nie będzie miał na to nigdy wpływu. Ale może uwolnić się od natrętnego "mania za złe" jeśli tylko nauczy się oddzielać cesarskie od boskiego.
Śmiesznie na tym tle wyglądają co chwilę odgrzewane pretensje do "obcych" (nacji/państw), jako pierwszorzędnych przyczyn "biedy w Polsce", do której (o dziwo!) jacyś niedoinformowani (najwyraźniej) migranci (czy biedniejsi słowianie) usiłują się co jakiś czas dostać. Przywiązanie do pielęgnowanych "od małego" resentymentów za "Wielką Polską", budowane na pamięci krzywd ze wschodu i zdradzie zachodu, nie jest wyznacznikiem polskości. Bo Polska istnieje, pomimo tych wszystkich doświadczeń, z zupełnie innych powodów. Nie to motywowało do przeżycia i powrotu by na nowo zacząć żyć w Polsce, ludzi którzy utracili, często bezpowrotnie, cały majątek i bliskich, trafili na Sybir, do obozów koncentracyjnych, tułali się po świecie, żyjąc w ciągłym lęku o jego utratę, czasem za jedno nierozważne słowo. Nie przekonują mnie w związku z tym opinie, że czasy i miejsce w którym żyję są gorsze od tego co znam z historii. Wieczorem zaś nie zasiadam do kolacji "faktów" i "wydarzeń", a gdy "minie dwudziesta" nie wyłazi ze mnie Krętacz i Piołun, z pianą na dwa palce, żeby wciągnąć do zabawy w obmyślaniu "mądrości", jaki ten świat i ludzie "naprawdę są". A potem uciekać w jogę, czy ciepłych krajów, dla odzyskania "równowagi psychicznej" i jedności z tym samym światem.
Dziwnie dla mnie wyglądają awatary z wizerunkami świętych czy zasłużonych dla ludzkości postaci, pod którymi można takowe "uprzejmości" przeczytać. Serduszka, aniołki, białe chmurki, tęcze, kwiatki, kotki, koniki, gołąbki, pacyfki, i inne "trąbki". Wiersze, myśli, piosenki o tym jak dobrze jest kochać Boga i ludzi, jak ważna jest miłość w życiu człowieka, a jak zgubny materializm i egoizm... by zaraz po tym dostać po oczach czymś zupełnie przeciwnym.

"...Mądrość jest nazywana darem Ducha Świętego. Prośba o mądrość to w istocie jest prośba o Ducha Świętego, ale musi to być prośba z wiarą, w której człowiek w pełni zawierzy Bogu. Często problem polega na tym, że człowiek zamiast mądrości chce mieć inteligencję, coś, czym mógłby zaimponować innym. Ale ani inteligencja, ani błyskotliwość, ani wiedza nie są mądrością. Mądrość to umiejętność wnikania w sprawy tak, że rozpoznaje się ich prawdziwą wartość oraz jednocześnie jest zdolnością wybierania dobra, a odrzucania zła. Polega ona na rozeznaniu tego, co dobre, mądre, prawdziwe i na zdolności podjęcia właściwego wyboru. Sama wiedza nie czyni człowieka mądrym. Podjęcie wyboru wymaga zawierzenia. Mądrość prowadzi do takich wyborów, które niekoniecznie są efektowne w oczach innych, którzy podziwiają albo krytykują..."

"Po owocach poznacie..."
(Ga 5, 19-25 i 1 Tm 6, 1-16)
Homilia 18, 7-11 (Autora z IV wieku)
https://youtu.be/FRCMQeMTusA

Jedna z moich ulubionych książek, do której czasem wracam, kończy się kłopotami i frustracją Krętacza (za sprawą głupoty Piołuna) z powodu klęski pokus wobec pokory, i utraty dla piekła człowieka, który miał po temu spory potencjał. "Pacjent", umiera w tragicznych okolicznościach, pogodzony ze światem, pomimo panoszącego się w nim zła. Wszystko dzięki temu że ktoś wskazał mu drogę ku mądrości, która zmieniła całkowicie jego sposób postrzegania świata i ludzi. Co pozwoliło uchronić istotę człowieczeństwa w obliczu ekstremalnych warunków jakie wywołuje prawdziwa wojna. Bez lęku i żalu o utratę tego, co właśnie zaczęło nabierać kształtu szczęścia. Zadatek raju... w samym środku "piekła". Był gotowy na swój koniec świata... Tymczasem zaś, dopóki nie ma wojny, i nikt nie wymaga od nas heroicznych poświęceń, warto od czasu do czasu, zwłaszcza gdy pokusa do narzekania jest wyjątkowo silna, spojrzeć na krzyż i spróbować wyobrazić sobie to co czuł Jezus kiedy dla nas umierał

"Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie."

"...Do ciebie więc kieruję teraz moje słowa, kimkolwiek jesteś ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a chcąc służyć pod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla, przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa..."
Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby On sam to do końca doprowadził. Wówczas, skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, nie będzie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami..."

oprawa gadana: Konrad Małys OSB ("Zrozumieć własne serce")
https://youtu.be/FP165GCwvTk

28 111 wyświetleń
253 teksty
34 obserwujących
  • kukaczka

    5 February 2022, 09:41

    ..ta Judaszowa prawda, jest taką nierozerwalną słabością natury człowieka, a nie wielu z Nas, ma tego świadomość.
    Twoje teksty często bywają, takim - kubłem zimnej wody.
    ..jakże często czyjeś błędy wyolbrzymiamy a swoich nie liczymy.. (nie widzimy)..
    Dziękuję

    • Odys syn Laertesa

      5 February 2022, 14:52

      Zgadza się.
      A ten tekst to moje rozliczenie z własną przeszłością. Taki byłem i doskonale wiem do czego ta choroba prowadzi. Ten kubeł zimnej wody przeznaczony jest dla mnie. Żebym nie zapomniał i nigdy więcej do tego nie wrócił, bo pokusa czasem nachodzi.
      Pozdrawiam ✋