Menu
Gildia Pióra na Patronite

02.12.2019r.

fyrfle

fyrfle

Trudny dzisiaj dzień do pisania. Kwintesencja poniedziałku i jesieni, zatem ciężko pozbierać myśli, w ogóle myśleć sensownie, po kolei i zwierać myśli słowa, a potem w zdania. Trzeba by było parę limeryków wymyślić, żeby się rozruszać, rozweselić, rozsierdzić w ironii i wolności. Al nic. Takowoż lecieliśmy niedawno do Irlandii i na tych lotniskach po przejściu kontroli osobistej są sklepy. Drożyzna tam panuje łokrutnista, to jedynie wodę mineralną tam kupujemy, bo w samolocie jest jeszcze przełokrutniściej aż do pieruńskiej drożyzny. A okupant Unia,jak to kolonialista nie chce wyrównać naszych rent i emerytur z tymiż w krajach kolonizatorów. Coś miałem pisać na podstawie tego wpisu i kompletnie nie wiem o co mi chodziło. Nie pomaga nic. Ni chleb z metką, ni kawa z cukrem.

Szuflandia. Słoiki więc. Co muśmy to nie wzięli ze sobą! Książki, zabawki,sok z jabłek, marchwi,buraków, cytryny i pomarańczy, zupę grochową, kity w cieście i panierce smażone, sernik, wszelkie słoiki i wieli drugich. Matkę i Ojca z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie przekona nic, zawsze będą klasyczni i tradycyjni. Dzieci uważają pięćdziesięciolatków rodziców za starych. Nie dostrzegają, że jedno jest filarem swojego powiatu, a drugie niezłą lewacką książkę wydało i są przekurczyście bystrzy. Może nie rozumieją, że już nie koncentrują się na zysku, tylko na szczęściu. Chyba nie zrozumieją, że tam gdzie zysk, to trudno być szczęściem, jeśli jest to nawet niemożliwym. Chyba bardzo zazdroszczą. Że nie klęczymy, że nie brewiarz, różaniec, pokuta, tylko podróże, wino, śpiew, zabawa, teatr, koncert, kino i co tylko jeszcze żeby nie stać i nie dać się ciszy i bezruchowi.

Tygodnik POLITYKA nr 43 z 2019 roku. Polecamy artykuł na stronie 22, w zasadzie wywiad z dwojgiem wielkomiejskich terapeutów, którzy mówią między innymi o tym, że w wielkich miastach trzydziestoletni mężczyźni to dzieciuchy, którzy chcą tylko bezodpowiedzialnie kopulować, czyli zaspokajać swoje pierwotne instynkty, a kobiety w tym wieku wielkomiejskie nawet są inne, czyli zdają sobie sprawę, że zegar tyka i zaraz będą starymi suszkami, dlatego namawiają swoich dzieciuchów na odpowiedzialne rodzicielstwo i normalny związek. Oni oczywiście nie chcą, to przestają brać tabletki i łapią ich na dziecko, a wtedy zaczyna się dopiero prawdziwy dramat, bo z gówna przecież bata nie ukręcisz. Rozmowa porusza wiele innych ważnych spraw dla ludzi w związkach, dlatego bardzo polecamy ten artykuł w tym kontrowersyjnym tygodniku, ale warto tym razem.

Osobiście uważam, że jest różnica między dzieckiem trochę niewidomym, z trochę krótszą nogą, a dzieckiem z dzisiejszej wielkomiejskiej patologii, czy dzieckiem wprost psychicznie chorym. Dlatego te przedostatnie wymienione przeze mnie dzieci i ostatnie powinny być kierowane do szkół specjalnych, wcześniej do psychologów i psychiatrów,a nie do szkół integracyjnych, gdzie rozwalają lekcję i patologizują normalne dzieci. Postkomuna strasznie wypaczyła te zasady i cierpią na tym normalne dzieci, a przede wszystkim nauczyciele. Najśmieszniejszym w tym wszystkim jest, że nauczyciele popierają tych, którzy zlikwidowali ich,muszę przyznać, słuszne przywileje w tym zakresie, a więc trzy roczne urlopy zdrowotne w ciągu kariery zawodowej. Wiem w jak wręcz bandyckich warunkach teraz ciało pedagogiczne pracuje, więc starzy nauczyciele odchodzą, a nowych nie ma. Sytuacja kadrowa jest tragiczna. Dlatego muszę się zreflektować i napisać, że faktycznie mieli rację strajkując, choć nie powinni byli za zakładników mieć maturzystów - to był bandytyzm z ich strony. Nauczyciele bronią się przed dziećmi i ich rodzicami jak mogą. Niektórzy słuchają choćby moich podpowiedzi i uczą się, że muszą być jak policjanci - bez skrupułów odsyłać dzieci rodziców do psychologów, psychiatrów, sięgać do możliwości prawnych, a więc do kuratorów, sądów i opieki społecznej. Marchewka i bat robią swoje. Tutaj proszę się wypowiedzieć drodzy nauczyciele, których tak wielu na portalu. Nie wypowiecie się, bo RODO i solidarność kastowa.

No i najważniejsze dzisiaj. Trwa grudniowy jesienny poniedziałek. W pół do siódmej, to była noc. Cicha, bezwietrzna, bezptasiośpiewna. Teraz nad kotliną wiszą ciężkie ciemne chmury, zapowiadające deszcz albo śnieg. Nie ma mgły i Beskidy są bardzo dobrze oglądalne. Na skrzyżowaniu Wspólnej i Ogrodowej rośnie sobie jeszcze modrzew. Jego igiełki mają kolor ponurej rudzizny skrzyżowanej z pobrudzoną brązowością. Znaczy to tyle, że modrzew zrzuca swoje piękne wiosną i latem owłosienie, które wtedy było cudną zielenią. Halny spycha igły na skraj Wspólnej, gdzie przy łące ułożyły się w rudy szal, może dywan po którym stąpają resztki liści klonu, nim szczezną w mackach traw, na których szron skroplił się w perliste kuleczki o czystym wnętrzu.

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!