Menu
Gildia Pióra na Patronite

12.05.2020r.(wtorek)

fyrfle

fyrfle

Teraz życie jest dobre, piękne, kolorowe, pachnące, wesołe, uśmiechnięte, z poczuciem humoru,szczęśliwe, pełne kreatywnej wyobraźni, w miłości,w wierze, we wdzięczności,pełne łask Ziemi i Stwórcy, mądre, uczciwe, starające się wyjść do płota, a tam za płotem są ludzie. Czasem nawet ruszą się, otworzą furtkę i przyjdą. Samogonu,dobrego słowa,mądrej rady i rozsądnego działania nie brakuje. Jest dobrze.

Dzisiaj ranek był zimny. Padał śnieg. Wiatr huśtał nim jak młode wilczki czasem bawią się wisielcem w Beskidach, gdy obwiesił się na gałęzi niskiej, ale na tyle wysoko przyczepionej do pnia, żeby obwiśnięcie zaistniało ze skutkiem pożądanym przez podejmującego próbę samobójczą. Śnieg jest wodą, więc jest bardzo pożądaną strukturą ciekłokrystaliczną w maju, powodującą wilgoć w glebie, zatem procesy prowadzące do jej struktury gruzełkowatej. Ważnym jest, aby śniegowi nie towarzyszyły przymrozki ponad pięć stopni Celsjusza albowiem takie latorośle wypuściły już pączki i mogłyby obumrzeć na skutek lodowatego powietrza. W taki dzień jak dzisiaj przydają się ciepłe wspomnienia, jak to zawarte w dzienniku z maja 2017 roku, które dzisiaj przypomniała mi P. Sam z siebie jestem zadowolony. Bardzo pięknie to ująłem wtedy o co chodzi Bogu w naszym życiu, o co chodzi naszemu życiu, po co żyjemy na ziemi.

Wczoraj był dzień inny. Wczoraj o dziesiątej zacząłem kosić ogród. Żal trochę było kwiatów mniszków, jaskrów, kurdybanka czy stokrotek, które miażdżyły koła, a noż pozbawiał kolorowych głów jak ten wprawny kat celebryta w 17 wieku na rynku w Żywcu pozbawiał głów zbójników beskidzkich i zwykłych morderców. Efektownie to robił. Miecz był tak wyostrzony, że wchodził tak szybko w szyję, że głowa nim zdołała zrozumieć i pojąć, że ma spaść, to kat każdą z nich zdążył złapać i tryumfalnie kłaniał się rozentuzjazmowanemu tłumowi, tylko tułów i nogi nie wiedziały, że już nie żyją i również rozpoczynały nieskoordynowany taniec po żywieckim rynku, co gawiedź przyjmowała z wrzaskiem i podrzucała kapelusze do góry. Trochę oburzone ścinką traw i ziół w ogrodzie były pszczoły,motyle i trzmiele, jak smutne były ze ścięcia głów zbójnikom ich żony,ich dzieci, kompani ukryci w tłumie lub na dachach rynkowych domostw, a czasem też wylewały łzy kochanki ich,czyli dwórki albo żony miejscowej szlachty do których zbójnicy zachodzili, gdy ich mężowie wojowali albo wyjeżdżali do Krakowa w interesach.

Po wykoszeniu ogrodu zostawiłem kosiarkę żeby ostygła i poszedłem zaspokoić silnie wezbrane pragnienie, co uczyniłem tradycyjnie przy tej czynności piwem. Piwem kuflowym z Namysłowa, obecnie będącym browarze we władaniu grupy Żywiec,czyli chyba de facto w rękach koncernu Heineken. Browarowi w Namysłowie ta "opieka" może wyjść na zdrowie albo być stryczkiem. Czas pokaże. Szkoda by było legendarnych smaków: Zamkowego, Pilsa czy właśnie kuflowego, a zwłaszcza rewelacyjnego Irlandzkiego. Zaspokoiłem pragnienie, odpocząłem i powróciłem do ogrodu. Ciepło było niemiłosierne, ale postanowiłem zgrabić skoszone. W pewnym momencie widziałem i czułem jak bardzo opala się moja skóra na przedramionach, karku i szyi. Koszenie i grabienie oraz zawzięte ciepło przestrzeni dały mi w kość i skumulowały się z wczorajszym podejściem na Matyskę, że byłem nieźle wyłomotany, niczym pani lekkich, a potrzebnych obyczajów robotnikom sezonowym w Brandenburgii po uczciwym ośmiogodzinnym dniu usług i nadgodzinach z racji wolontariatu i posłudze w domu dla emigrantów z krajów umiłowanego Maghrebu tak bardzo chcącemu być cool i trendy narodowi niemieckiemu.

A przedwczoraj na szczycie Matyski było pięknie. Usiedliśmy na jednej z ławeczek i patrzyliśmy na zbocza Beskidu Śląskiego, na Kotlinę Żywiecką - jej części północną, część zachodniej i część wschodniej. Zachwycały nas jak najbardziej ziemskie widoki ziemi, tej ziemi. Ziemi, którą mało znamy, ale z całych sił, całym sercem podziwiamy. Za te wstęgi rzepaków, za te mrowie kolorowych dachów w dolinie i na zboczach oraz pomiędzy drzewami w górach. Za te zbyt często łyse szczyty ogołocone z drzewostanu przez kornika. Za to jezioro, tam na północnym wschodzie przy Beskidzie Małym jakby, którego tafla wody, gdy przyszliśmy,to była taka bardzo ciemnoniebieska, aż granatowa, a kiedy opuszczaliśmy wzgórze to woda była szara, jakby zagubiona w nieprzejrzystości intencji człowieka w stosunku do jej wnętrza, do konieczności odmulenia dna i usunięcia z niego nagromadzonych przez wiele lat śmieci. Może wtedy,gdy na nią patrzyliśmy z góry, to kipiała z gniewy i wygrażała decydentom. Zmulona ze złości i bezsilności w panikę wprowadziła ryby, które jeszcze bardziej uczyniły ją szarą i brudną.

A ze świata i tym samym z Rzeczypospolitej? Pewien instytut ekologiczny zbadał kasze na zawartość Glifosatu, herbicydu służącego do suszenia ziaren zbóż. Oburzonym! Herbicydem suszyć zbóż.To podłe. Zamiast kazać uchodźcom i emigrantom wszelkim suszyć je jaak Bóg przykazał przy pomocy łopat. Łopat lub dmuchaw z ciepłym powietrzem,niech kosztują zeciszcze drożej,ale niech będą zdrowe.Smutne to. Do czego doszliśmy w swojej chciwości, chęci zysku, pragmatyzmie, czy jeszcze raz przytoczę naszego kolegę z portalu: praktyczności i dążeniu do opłacalności. Bo widzicie myśmy na Szklarce zboże trzymali na strychu i tam sobie schło co jakiś czas przerzucane łopatami z miejsca na miejsce, aby się wietrzyło. Przy okazji niszczyło się gniazda mysz, a koty zmuszało do tytanicznej pracy w ich wyłapywaniu i unicestwianiu na miejscu. Nie były tak rozbodane(tak mówił tata) jak te współczesne, które po złapaniu myszy bawią się nią, a ta godzinę traci siły, aż wreszcie pada prawie bez ducha i dopiero wtedy dzisiejszy kot decyduje się, aby odgryźć jej głowę i stopniowo pożreć, a przeważnie trupa myszy, ze śladami jeszcze śmiertelnego potu na sierści porzuci na wyschnięcie na słońcu lub przyniesie do domu swojemu państwu. Piszą w tym artykule na WP, że kasza Kuchnia Lidla jest między innymi wolna od przekroczeń zawartości Glifosatu. Oczywiście pozostaje otwartym w mojej głowie pytanie, czy badanie zrobiono na konkretne zamówienie, aby zniszczyć konkurencję i czy artykuł na WP nie jest kolejnym oczkiem łańcucha nieuczciwego zwalczania konkurencji.

297 715 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!