Menu
Gildia Pióra na Patronite

29.03.2019r.

fyrfle

fyrfle

Świt jest jedną wielką zawiesiną mgły, która kładzie się na dachach i marznie w szron. Zagląda też do ludzkich domostw i w postaci kropli spływa szybą na ramy okienne i parapety. Kos nic sobie nie robi z takiego niewyraźnego początku dnia i śpiewa w najlepsze swoje arie, którymi zachwyca i powoduje, że ludzie wybudzają się szybko i nabierają od pierwszych chwil dnia rześkości i chęci do życia.

Gdzieś tam nad szczytami gór nie próżnuje słońce i mimo przesłaniającej je białości ogrzewa swoimi promieniami zawiesinę z mikro kropelek wody. Półtorej godziny później zbiera żniwo swojej nieustępliwości. W oczach nikną z dachów szrony,a gęsta biel rzednie i ustępuje miejsca jasności,która sprawia, że cieplej jest ciału ludzkiemu i duch staje się jeszcze bardziej raźniejszy, a całość jestestwa przytula nowy dzień i mówi mu - kocham cię, jestem z tobą szczęśliwy.

Mgła szybko opuściła ogród pod zdecydowanym naporem fal ciepłych wiatrów, które to ciepłem zostały wypełnione przez słońce. Szybko więc przestrzeń stała się złotą jasnością, a do arii kosów swoje solówki podpinały inne ptaki. Ogród stał się melodyjną kipielą. Jeszcze moment i swoje pięć wyrazistych żółciutkich płatków prostują żonkile, jednocześnie rozszerzając w charakterystyczną trąbkę centrum swojego przepięknego kwiatu. Zielone lancetowate liście też podnoszą się z ziemi, tworząc jakby koronę wokół kwiatów.

Kilkadziesiąt centymetrów obok żonkili coraz bardziej pęcznieją szyszkowate pąki hiacyntów i również lada dzień będą cieszyły na swoimi kolorami. Na razie są bardzo solidne i dumnie podążają w górę, szukając promieni światła, aby karmić się ich mocą i nabierać później ofiarowanego nam piękna. Osiem mieczowatych liści dookoła pąków jest jak palisada strzegąca dostępu do fortecy. Zaiste, jest co strzec.

Przechodzimy jeszcze bardziej na północ rabaty kwiatowej, a tutaj jakby oazą wydają się być orliki. Baldachy ich liści coraz większą wypełniają powierzchnię rabaty i szybko pną się do góry, tworząc następne piętra tej kształtnej zielonej gęstwiny, która też może przywieźć na myśl połączone ze sobą muszle. W ich zagłębieniach srebrzą się perły kropel wody, która wczesnym rankiem była białym nalotem na całości rośliny i pewnie mgłą. Teraz nagrzewając się krople oddają swoje ciepło roślinie, a jednocześnie są im pokarmem.

Nieco dalej za płotem kot Barbor leniwie śpi pod krzewem forsycji i nic nie jest go w stanie z tego letargu wyrwać. Po prostu nie obchodzi go nic. Zwrócony w stronę słońca wchłania w sierść ciepło jego promieni i zdaje się być po prostu w stanie ekstazy. Tymczasem pąki forsycji już mają te charakterystyczne żółte dzióbki, przypominające dzioby kosów. Przyglądamy się dokładnie i znajdujemy jeden już prawie rozwinięty. Na pewno do popołudnia rozkwitnie ich na tym słońcu o wiele więcej.

W takiej oto scenerii kos nie przejmuje się i kilka metrów za kotem spaceruje spokojnie pozując do zdjęcia. Wolno drepta wzdłuż płotu, od czasu do czasu grzebiąc dziobem w ziemi. My idziemy dalej pośród ogrodów, w muzyce wszelkiego ptactwa, kolejnych leniwych kotów tarzających się na asfalcie, aż przy rzece pod gęstwiną gałęzi jabłoni spotykamy rudzika, który też spod zeschłych liści dziobem wygrzebuję jakieś smakołyki. Tuż za rudzikiem zwraca naszą uwagę nurt Wieśnika, który zdaje się być przeczesywany światłem wielu reflektorów, takie cudne są dzisiaj na nim i w nim efekty współistnienia żywiołów.

Piątek. Dobry dzień. Pełen dobrych czynów, dobrych myśli, czasem nawet tak zwanych głębokich, a za myślami idą sobie dobre słowa.

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!