Menu
Gildia Pióra na Patronite

08.03.2019r.

fyrfle

fyrfle

Świt jest bardzo rozśpiewany w ogrodzie. Na słupie elektrycznym swoiste solo uskutecznia wrona, coś jak "artysta z Włoch o głosie zdartym" z Lalki według Jacka Kaczmarskiego. Duet cukrówek rozśpiewuje się w namiętnym tangu, a wróble to oktet jazzowy plus Urszula Dudziak i Manhattan Transfer. Jeszcze oczywiście symfoniczne podmuchy halnego i chór potępionych, zawodzący hen z odległej o kilometr ekspresówki.

Od brzasku silnie rozpycha się promieniami swoimi słońce rozrzucając chmury we współpracy z siedmioma wiatrami. Jeszcze je podświetla, tworzy zorze, a potem jasność wschodu, którą transmituje dalej na pozostałe trzy strony świata, aż w końcu ni stąd ni z pietruszki termometr w cieniu wskazuje przed południem 14 stopnie Celsjusza.

Na wschodniej rabacie kwiatowej tulipany stroją się w trzeci liść, a dwa starsze mają już jakieś siedem centymetrów wysokości, co w sumie tworzy już kępę zauważalną przez przechodnia z ulicy, a przed nimi piórka stroszą dwa kieliszki miniaturowych tulipanów, na razie zakwitła tylko para, jak duet tych śpiewających cukrówek są i brzmią jak gwar dziecięcy na placu zabaw - tak strasznie radośnie w sercach swoich ogrodników.

W domu, w zielonym jasnym słońcem pokoju, prawie rozkwitł całkowicie skrzydłokwiat, który przypomina trochę głowę kobry medytującej ze swoim zaklinaczem. Rozbłysł też świetlistą i błyszczącą różowością po raz kolejny kaktus bożonarodzeniowy. Jest tak spokojnie cicho, dochodzą tylko stłumione przez okna ćwierkania koloni wróbli gdzieś tam na tarasie przekomarzające się ze sobą, a może tylko po prostu cieszące się z piękna dnia i ogłaszające wszystkiemu stworzeniu tą swoją nieustającą euforię życia.

Ciepłe przedwiośnie i już rozety pietruszki przy zachodniej ścianie domu są piękną obfitą zielenią, która już dzisiaj usatysfakcjonuje nasze podniebienia ubogacając w oryginalny świeży zielony smak zupę pomidorową.

Ziemia odmarzła, grabiąc liście drze, usuwając mech z trawnika, czy stare liście kwiatów, to widzimy, że w górne części gleby przywędrowały dżdżownice i niestety czają się już ślimaki, które trzeba eliminować, aby nie zdążyły wydać z siebie plonu stukrotnego, w wyniku którego nasz plon zostanie stukrotnie przetrzebiony.

Po burzach hormonów jakie przeszły przez koty w ubiegłym tygodniu nastała cisza i koty zniknęły prawie zupełnie z naszych oczu. Nie wiadomo gdzie są, co robią. Bez nich jest cicho spokojnie, można wyjść usiąść w słońcu i pomedytować, albo po prostu wypić herbatę, pozwalając południowemu wiatrowi smagać nasze twarze witkami promieni słonecznych i powoli rumienić się pierwszą warstwą tegorocznej już jak nowalijka opalenizny.

Taki nie inny stan rzeczywistości sprawia, że jesteśmy po prostu szczęśliwi, pracowici, uśmiechnięci i dużo ze sobą rozmawiamy,ciesząc się sobą, ciesząc się zdrowym, kolorowym i przyjemnym istnieniem. Mamy dobro, tworzymy dobro i radość, to i dzielimy się tymi ogrodami zadowolenia - myślą, słowem, zdaniem, uczynkiem i będąc swoistym słońcami, które są eksplozjami ciepła wysyłanego we wszechświat.

297 714 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    12 June 2019, 09:32

    Dziękuję Mika, życzę ciepła w życiu.