Menu
Gildia Pióra na Patronite

20.04.2022r. (Środa)

fyrfle

fyrfle

Spotkałem wiejskiego listonosza. Już chodzą bez niebieskich mundurów. Jeżdżą w zasadzie swoimi samochodami, chyba tu na wsi na umowę śmieciową. Doręczył mi pieniądze. Nie wiedziałem, że listonosze doręczają jeszcze pieniądze. Końcówkę oczywiście zostawiłem listonoszowi, będąc wierny tradycji, którą widziałem w bloku i na poczcie jeszcze na początku ubiegłej dekady, bo czekolady nie miałem przy sobie. Pamiętam staruszki, które przychodziły na pocztę w okolicach dwudziestego piątego bodajże, zostawiały paniom w okienku pocztowym zawsze czekoladę lub końcówkę emerytury lub renty. Pod koniec dnia na biurku leżał stos czekolad, czasem bomboniery też były. Pewnie rozdawały je dzieciom i wnukom. Ot takie sentymentalne zdarzenie w tym zimnym ponurym smutnym dniu kwietniowym. Jeszcze podatek gruntowy wręczył z gminy. Podatek był do odebrania u sołtyski, ale nie chodzimy do niej. Uważamy, że ona powinna roznieś ten podatek po domach, chodząc od posesji do posesji. Przy okazji popytać ludzi, jak żyją, czego potrzebują, jaką infrastrukturę widzą we wsi, aktywizować pomoc sąsiedzką i ogólnie być z ludźmi. Na przykład wspierać wdowy. Wdowy albo bawią wnuki, albo zapijają się. Podatek przeleżał ponad trzy miesiące u niej. Wróciła go do gminy. Gmina wysłała do nas. Listonosz odjechał, minął się z kurierem DPD.

Mistrzowski Porter z Okocimia. Jest trochę łagodniejszy od tego z Żywca, choć przecież to jedna dzisiaj firma, ale na razie różnica jest. Okocimski przypomina nieco piwa stuoty z Irlandii. Czemu się kupuje portery? Bo człowiek pptrzebuje goryczki. Bo człowiek potrzebuje kopa do życia. Bo człowiek potrzebuje chwili radości dla podniebienia. Bo człowiek potrzebuje rozjaśnić zbitą duszę. Skazańcom pozwala się na ostatnie życzenie w zakresie posiłku, chyba jeszcze papierosa. Na dni skrajnie ciężkie u człowieka dobry jest Porter. Dni, które są dniami ostatnimi, nim nadejdzie cud lub krach, krach z którego trudno będzie wstać i spojrzeć nawet szyszce hiacynta w oczy. Są upadki, które są upadkami w czas bagna i takiż grunt. Przeraża kiedy musisz wejść w grzęzawisko, kiedy z każdą minutą zbliżasz się do cuchnącej płynnej mazi i wiesz, że za dzień dwa będziesz się zanurzał. Nie ma innej drogi. Zawrócić też nie można.

Zamówiliśmy węgiel. Pani w składzie powiedziała, że jest ostatnia tona starej dostawy, węgla mniej kalorycznego. I że na razie węgla nie ma na składach w kopalniach. Byliśmy pod ścianą. Zamówiliśmy co jest. Dzisiaj przywieźli. Kierowca powiedział co innego. Węgiel przywieźli, ale oni nie biorą z wagonów, tylko negocjują z kopalniami, bo tona dobrego węgla na kopalni na start 1900 złotych. Podejrzewam, że prawda taka, że wysprzedają stary gorszy węgiel i dopiero wezmą nowy mega drogi, a ludzie i tak muszą kupić. Kapitalizm, to zysk, nie miłość, czy choćby szacunek drugiemu człowiekowi, czy też zrozumienie go.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!