Menu
Gildia Pióra na Patronite

20.11.2017r.

Spojrzałem w okno o trzeciej dwadzieścia w nocy i zobaczyłem leżący śnieg na trawniku, drzewach i krzewach. Potem o piątej trzydzieści usłyszeliśmy hałas ciągnika i wiedzieliśmy, że pierwszy raz w tym roku odśnieżana jest ulica. Chwilę później z łazienki wspólnie podziwialiśmy zimową aurę w ostatnim dniu drugiej dekady listopada. Wreszcie zasiedliśmy do gorącej herbaty i słodkich pierników, to posiłek wstępny przed śniadaniem, które niestety zjemy osobno jak to od poniedziałku do piątku.

Śniadanie, to tak zwana sałatka grecka, której głównym smakiem jest ser feta i ten rewelacyjny sos z wkomponowanymi doń pomidorami , ogórkami i sałatą lodową oraz czarnymi oliwkami. Hm! Bez czarnych oliwek czymże byłby kulinarny żywot, jeśli nie niespełnieniem? Pięknie tak temu mojemu śniadaniu akompaniowały dziś padające z niebios białe śnieżynki, osiadające na świerkach, buku, modrzewiu, kalinie , hortensji czy bzie. Razem były to kolory, razem były to zimowe chwile w listopadzie, razem było pięknie.

Różowe kwiaty lwich paszczy
W wielkich czapach z puchu zimy
Cieszą się że są pięknem
Które jest fundamentem
Pod naszą codzienną radość
Pod ciepło naszych słów
Pod iskrzenie naszych spojrzeń
Pod taniec dłoni
Szukających dłoni
Pod niekończącą się historię
Zwaną kobieta i mężczyzna
Idący razem w miłości
I wszystko stworzenie już wie
Samotność jest złem

Nie powyrywaliśmy jeszcze tych słoneczników
Żeby mogły dostąpić uczestnictwa w zimie
I stać się obrazami genialnymi
Namalowanymi przez arcymistrza czas
Żebyśmy my mogli zobaczyć doskonałość
Formy w jej braku
Doskonałość barw listopada
Piękno czasu przedzimia
Żebyśmy kwitli odchodzeniem

297 715 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!