Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wigilia Zielonych Świąt cz.6

fyrfle

fyrfle

Skręciliśmy na wysokości ogromnego buka do parku. Szliśmy obok niego i pod nim, podziwiając jego szerokie i grube konary z mnóstwem buraczkowo - borowych liści. Wuj Stach przytula się do niego i nasyca się jego energią życia, a pozostawia mu swoje troski i negatywne obciążenia ciała, umysłu i duszy. Ja zachwycam się bluszczem, który wyścieła ziemie wkoło buka i tworzy na niej zielony i gęsto tkany kobierzec. Zaraz za tym kobiercem dywan utworzony przez wijące się i czepliwe przytulie, też majstersztyk Matki Natury. za tym bajecznym tworem kolejne wyspy, tym razem z kolorowych , gęstych jak w korcu maku kwiatów. Napawam się ich narzucającą się obfitością. Tak doszliśmy do alei lipowej i do ławki przy jej końcu, na której Ciocia Zosia rozmawiała ze starszym państwem o pięknie i uroku Mikiego. Wolniutko ruszyliśmy wzdłuż prostokąta fontanny , a jej wilgoć spadała na nas delikatną mżawką. Jeszcze raz obejrzeliśmy niektóre szczegóły architektoniczne zamku i mówiliśmy o geniuszu artystów, którzy wykonywali poszczególne rzeźby. Wsspominalismy pobyt w zamku, kiedy to młode konserwtorki, wisząc godzinami na pasach, pędzelkami i mini dłutkami, czyściły centymetr po centymetrze i naprawiały usterki. Poszliśmy pod sosne wejmutkę, gdzie ławki jak zwykle okupowali kuracjusze, a potem usiedliśmy na ławce przed parasolami kawiarni, które to parasole oznajmiały, że podaje się tu piwo z innego zamku - zamku w Namysłowie. Dziś z dumą moge powiedzieć, że ponownie jest to świetne piwo, które cieszy podniebienia dziesiątek milionów spragnionych w całej Europie. Wtedy poczułem wibrnięcie telefonu w spodniach. Wyciągnąłem go , zwolniłem blokadę klawiatury i przeczytałem esemes.

- Siedzę, jak wymarzyliśmy na ławce pod dębem, gdzie pali się ognisko zawsze.
Odwróciłem się i spiorunowało mnie. Najmłodsza profesorka w Polsce, siedziała, jak w e- mailach pisała , czyli w lazurowych włosach długich do ramion. Odruchowo wyjąłem kluczyki i dałem Wujowi Stachowi mówiąc:
- Jedźcie, ja zostaję.
Nic nie powiedzieli, cieszyli się moim szczęściem, a ja poszedłem jak na skrzydłach Weny, czułem, że doszedłem do chwili wielkiego szczęścia. Czekała na mnie z otwartymi ramionami. Chciałem ją tradycyjnie pocałować w policzek, ale uścisnęła mnie tak mocno i po prostu pocałowała w usta, wpychając język między zęby i dalej i ...Trwało to wiele dłużej niż 5(pięć) minut, a potem odwróciła się i dała mi z ławki gruby skoroszyt.
- To są te historie i anegdoty ze środowiska , o które zawsze prosiłeś, myślę, że przydadzą ci się w wielu opowiadaniach i felietonach. Nie zdążyłem podziękować, a ona wzięła ie za dłoń i pociągnęła w stronę stadniny.
- Znamy się od siedmiu lat, ale od pięciu to już czekam na ciebie i teraz jest nasz czas Mirku. Nie wiem czy jeszcze pamiętam jak się kocha, ale ty masz mi przypomnieć i oświecić. Daję ci wolną rękę, rób ze mną co chcesz i jeszcze więcej, tak jak to piszesz w swoich porno - erotykach. Chcę teraz korzystać z czasu wolnego i na totalną wolność go poświęcić.
Minęło jakieś dwie wspaniałe i szalone w eksperymenty godziny w hotelowym pokoju w stadninie. Siedzieliśmy przy stoliku pod oknem jak Ewa i Adam, w strojach cesarza czyli czystych, boskich pozbawionych winy.
- Cholera czemu ja?
- Bo jesteś szczery i uczciwy, które to cię skazują na totalny autsajderyzm i alienację. Ale ja zawsze pragnęłam takiego mężczyznę. Bo ze wszystkim radzę sobie sama i nie potrzebuję złotej rączki i opoki. Chcę twojego piękna, a wiesz, że nim jesteś i dajesz to też ludziom, dziwni są w tej swojej ślepocie w twojej kwestii, nawet Wuj Stach i Ciocia Zosia maja wątpliwości, a ty jesteś esencją weny i tych manowców wolności.
Słuchałem jej i podziwiałem to co przygotowała dla nas od strony kulinarnej: słodka, ale 65 procentowa pigwówka, a do niej szereg ostrych i spleśniałych serów z całego oraz oliwki - multum ich rodzajów, kawior, marynowane czili i robalstwa wszelkie z morza, ale też na ostro!
- Dobra, a co z Kajtkiem i Solanż? A co wreszcie z panem traktorzystą ślubnym twym?
- Dzieci mają już nascie lat i radzą sobie, a jesteśmy w dobie komputerowej więc widzimy się co parę godzin, są jeszcze Krysta i Leonsjo, a Mój ślubny traktorzysta, oddaje się nałogowi - znowu wrócił do uzależnienia od seksu, a ja czekam aż skruszeje, przez niego nie kochałam się 5 lat! Ale ciebie nie traktuje instrumentalnie, zresztą wiesz - to musiało w nas eksplodować.
- Ciekawe co z tym zrobimy?
- Pieprz to. Dziś tu jesteśmy i robimy co robimy, cieszmy się tym, liczę na to, ze kiedyś nawet poświęcisz tym chwilom swe pióro i oddasz je w siarczystym opowiadaniu pornograficznym, ale i romantycznym, bo ty to umiesz, a ja chce być wieczną poprzez takie dzieło!
- Cieszę się i aż grzdyla mi ściska, że jesteśmy tu razem. Cholera chyba zmienię znowu pogląd - marzenia jednak mają sens i ciche wizualizacje tych marzeń. To działa - Boszka ma rację na tych medytacjach!
- Nie kiwaj głową, ja tez spokojnie matkowała, walczyłam z nałogiem Traktorzysty, pisałam doktorat, habilitacje, zabiegałam o profesurę, ale nasz motylek we mnie cały czas wirował - najpierw przez podziw i rozbawienie twymi tekstami, tą ironią, upierdliwością i dystansem oraz siarczystym poczuciem humoru. Najpierw myślałam by być twoim wydawcą i sponsorem, ale od 2009 roku drgać zaczęły we mnie inne nuty, raz nawet w esemesie zdradziłam się z tym, a ty to wyłapałeś.
- Tak i od tego czasu wiedziałem, co się w tobie gotuje, ale nie śmiałem nagabywać, dawałem temu wyraz w opowiadaniach i notkach.
- A ja to wychwytywałam i czekałam, no i pojawiłam się w tych lazurowych włosach do ramion, a ty wiedziałeś wszystko, bo Ciocia Zosia i Wuj Stach sami poszli do kościoła

KONIEC CZĘŚCI SZÓSTEJ

Dobrze, że jesteście!

Sprajtce, Królowym,Koksowniczce, Rychowi, Duetowi z Tomaszowa Lubelskiego.

297 711 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    16 July 2014, 21:49

    dzięki i polecam.

  • onejka

    16 July 2014, 10:39

    Może kiedyś, gdy zabłądzę w te rejony uda mi się zobaczyć wszystko to o czym napisałeś.
    To jest jak przewodnik, napisany językiem, który zachęca do odwiedzenia. Trywialnie rzeknę - fajnie napisane.